Krakowska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie rzekomego fałszowania dokumentów przez związane z kurią stowarzyszenie. Walczy ono o przejęcie kontroli nad 17 dochodowymi kamienicami w Krakowie - twierdzi Życie Warszawy.
ŻW sie dowiedziało, że za sprawą ks. Fidelusa ubiegłym roku członkowie Arcybractwa Miłosierdzia otrzymali li sty od ks. biskupa Jana Szkodonia. Duchowny zobowiązywał członków organizacji charytatywnej do podpisania oświadczenia, że są członkami Arcybractwa Miłosierdzia pod wezwaniem Bogurodzicy Najświętszej Maryi Panny Bolesnej. Zdecydowana większość społeczników nie uległa. - Bronimy się dalej, ale jesteśmy przerażeni tym, co się dzieje - twierdzą rozmówcy ŻW. Ks. Fidelus i mecenas reprezentujacy konkurencyjne stowarzyszenie byli wczoraj nieuchwytni. Tymczasem wczorajszy Newsweek ujawnił, że duchowny zatrudnił u siebie Marka Piotrowskiego - byłego wysokiego rangą oficera kontrwywiadu PRL - przypomina ŻW. Piotrowski uchodzi za jednego z najlepszych specjalistów od odzyskiwania mienia kościelnego i dzięki swoim kontaktom przejmuje intratne krakowskie grunty. Sprawa jest o tyle podejrzana, że ks. Fidelusowi również przypisuje się agenturalną przeszłość - sugeruje Życie Warszawy. Nieistniejący już tygodnik Ozon ujawnił w czerwcu, że ks. Fidelus był przez lata tajnym współpracownikiem SB o ps. Tomasz. Miał dostarczać informacji w Krakowie i podczas swego pobytu za granicą. Po 1990 r. jego kontakty z byłymi oficerami SB nie ustały. - W archiwach SB są raporty od TW "Tomasz", ale nie można bezsprzecznie stwierdzić, że Tomasz to ks. Fidelus. Jednak zatrudnienie esbeka to już skandal - komentuje znany krakowski duchowny. Według informacji ŻW w archiwach IPN zachowały się natomiast raporty esbeków na temat działalności gospodarczej ks. Fidelusa. - Funkcjonariusze pilnujący ks. Fidelusa pisali, że zajmuje się handlem mieniem np. z darów czy sprzedażą samochodów sprowadzanych na rzecz Kościoła - mówi jeden z pracowników krakowskiego IPN.