Ponad czterysta tysięcy osób w Polsce modli się każdego dnia za umierających. O dobrą śmierć dla siebie i dla innych - napisała Rzeczpospolita.
To członkowie Apostolstwa Dobrej Śmierci i Bractw Dobrej Śmierci. Na co dzień mało się o nich mówi, tak jak o śmierci - zauważa Rz. - Jest nas ponad czterysta tysięcy - mówi ks. Antoni Żebrowski ze Stowarzyszenia Matki Bożej Patronki Dobrej Śmierci, zwanej popularnie Apostolstwem Dobrej Śmierci. Grupy apostolstwa działają w 750 parafiach. Nie w każdej diecezji są tak samo popularne, ale np. w diecezji katowickiej są już w około stu parafiach. - Codziennie modlimy się za konających, za osoby obłożnie chore, za rodziny opiekujące się chorymi i za ludzi osieroconych po śmierci najbliższych - mówi ks. Żebrowski z Górki Klasztornej. Około tysiąca członków apostolstwa uczestniczy w tzw. nieustannej modlitwie wstawienniczej. Oznacza to, że modlitwa (każdy modli się przez pół godziny o określonej porze) trwa przez całą dobę. Apostolstwo, które przywędrowało do nas z Francji, w przyszłym roku obchodzić będzie w Polsce 20 lat istnienia. Ale tradycje ruchów religijnych, których celem jest modlitwa za umierających, są o wiele starsze. Związane najczęściej z zakonami, do dzisiaj noszą nazwę Bractw Dobrej Śmierci. Ilu mają członków w całym kraju? Tego nie sposób ustalić. Wiadomo, że istnieją nie tylko przy klasztorach, jak najsłynniejsze Arcybractwo Dobrej Śmierci przy bazylice franciszkanów w Krakowie, ale także w parafiach. Niektóre przetrwały wieki, inne są na nowo reaktywowane, jeszcze inne tworzone od podstaw. W ubiegłym roku biskup sandomierski Andrzej Dzięga reaktywował Bractwo Dobrej Śmierci w dwóch parafiach - w Sandomierzu i w Niekrasowie. W tej wiejskiej parafii bractwo istniało od połowy XVIII do początku ubiegłego wieku. - Wskrzesiliśmy je, bo ważne, by każdego dnia ktoś modli się za konających. Tylu ludzi umiera w sposób gwałtowny, w wypadkach - mówi proboszcz parafii ks. Stanisław Bastrzyk. W 1400-osobowej wspólnocie 85 członków bractwa modli się codziennie za umierających (proboszcz przygotował im specjalny modlitewnik), raz w miesiącu odprawiają drogę krzyżową i uczestniczą we mszy za zmarłych przy ołtarzu dobrej śmierci, który jest materialnym znakiem działalności dawnego bractwa. Takie obowiązki, a także odwiedzanie ciężko chorych, rozmowy na tematy religijne, a zwłaszcza przygotowanie do przyjęcia komunii św. przed śmiercią mają członkowie bractwa w młodej, istniejącej od 20 lat parafii św. Bonifacego w Barlinku (Zachodniopomorskie). - Na terenie parafii mamy szpital i dwa oddziały opieki paliatywnej - to był jeden z motywów powołania w lutym 2006 roku bractwa - mówi ks. Andrzej Miś, proboszcz. - Ludzie powinni mieć świadomość, że śmierć przyjdzie na każdego. Ocieramy się o śmierć krewnych, sąsiadów, znajomych, ale trzeba pamiętać, że pewnego dnia przyjdzie do nas. Dobrze więc, że istnieją grupy ludzi, którzy to rozumieją i starają się swoją modlitwą, obecnością i rozmową pomagać innym na tym trudnym etapie życia - tłumaczy ks. Miś.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.