Fundacja Budowy Świątyni Opatrzności Bożej nie może otrzymać 20 mln zł, które przeznaczył na ten cel Sejm RP w lutym br. z rezerw celowych budżetu państwa.
Wykorzystanie tych środków nie może dotyczyć budowy świątyni, a jedynie konkretnych zadań związanych z ochroną o zachowanie dziedzictwa narodowego. Na tym etapie budowy, takich celów nie można wyodrębnić - głosi przekazane KAI oświadczenie Fundacji. - Nie otrzymaliśmy tych pieniędzy i nie ma prawnych możliwości, byśmy je otrzymali - powiedział KAI ks. Bohdan Leszczewicz, członek zarządu Fundacji. - Uchwała Sejmu z lutego br. jest pierwszym krokiem, który bez następnych kroków legislacyjno-prawnych jest pustosłowiem. Problem polega na tym, że uchwała Sejmu stoi w sprzeczności z innymi przepisami. Z zapisu w ustawie budżetowej wynika, że pieniędzy nie można przekazać na budowę świątyni jako takiej, a jedynie na konkretne zadania związane z ochroną o zachowanie dziedzictwa narodowego. Na obecnym etapie prac budowlanych wyodrębnienie takich zadań nie jest możliwe. - Jeśli nadal istnieje wola przekazania tych pieniędzy na budowę świątyni, to odpowiednie podmioty prawne powinny podjąć działania, które umożliwią przekazanie tych środków - podkreśla ks. Leszczewicz. Prace budowlane na razie są finansowane z ofiar indywidualnych darczyńców. - Tych pieniędzy nie starczy na to, by budowę można było prowadzić w takim tempie, w jakim zostało to uzgodnione z generalnym wykonawcą - twierdzi ks. Leszczewicz. Co miesiąc faktury wystawiane przez wykonawcę opiewają na milion, dwa, a nawet trzy miliony złotych. - Budowa trwa, ale niemożliwe będzie utrzymanie terminów - uważa ks. Leszczewicz. - Nie wiem, czy będzie trzeba przerwać prace i zrobić dłuższą przerwę. Ale bez większych środków finansowych budowa jest prowadzona minimalistycznie. Zarząd Fundacji wystosował specjalne oświadczenie, w którym tłumaczy dlaczego nie może otrzymać uchwalonych przez Sejm pieniędzy na budowę. Stawiane przez przepisy prawa wymogi nakazują też przeprowadzenie przetargu zgodnego z przepisami "Prawa o zamówieniach publicznych", gdyż pieniądze te pochodzą ze środków publicznych. Oznaczałoby to konieczność zerwania obecnej umowy z generalnym wykonawcą, zabezpieczenie placu budowy, przeprowadzenie inwentaryzacji budowy przez odpowiednia firmę audytorską i wybór nowego wykonawcy, wyłonionego w drodze przetargu. Pociągnęłoby to znaczne koszty związane z zapłatą kary za zerwaną umowę, oszacowaniem obecnego stanu budowy i przeprowadzeniem przetargu. W tym czasie prace budowlane nie mogłyby być prowadzone - podkreśla Fundacja.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.