Duże rodziny znakomicie wychowują dzieci, napędzają gospodarkę, zapewniają bezpieczeństwo systemu emerytalnego, a jednak płacą za to wysoką cenę, borykając się samotnie z problemami ekonomicznymi i napiętnowaniem społecznym.
Takie opinie można było usłyszeć podczas konferencji, zorganizowanej przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej i Stowarzyszenia Pro Rodzina, która odbyła się 7 grudnia w Warszawie. Należy odwrócić myślenie, że rodziny wielodzietne są ubogie, niewydolne wychowawczo i ekonomicznie - powiedziała na wstępie wiceminister pracy i polityki społecznej Joanna Kluzik-Rostkowska. Obalanie stereotypów na temat rodzin wielodzietnych lub wielopokoleniowych było celem wielu wypowiedzi uczestników konferencji. O dyskryminacji kulturowej takich rodzin mówił w krótkim wystąpieniu marszałek Sejmu Marek Jurek. Jego zdaniem zmiana świadomości społecznej na ich temat, obniżenie podatków dla rodzin, wychowujących dzieci, wydłużenie urlopu macierzyńskiego to tylko początek długiej drogi, którą powinno wykonać państwo, aby odwrócić niekorzystne trendy zapaści demograficznej. Ze stereotypem, że rodziny wielodzietne są wychowawczo dysfunkcyjne polemizował podsekretarz stanu w MEN Stanisław Sławiński. Rodzina liczna, wielopokoleniowa jest najlepszym środowiskiem wychowawczym, które staje się szkołą solidarności i bezinteresowności, gdzie przekazywane są wartości. Warto o tym pamiętać i promować duże, wielopokoleniowe rodziny w czasach, gdy zanika idea rodziny, jej funkcje, promowane są modele bycia singlem, samotną matką, "małżeństwem" homoseksualnym. O dyskryminacji ekonomicznej mówił przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego dr Stanisław Kluza. Przypomniał on, że poziom dzietności spadł po 1989 r. w Polsce dramatycznie - z 2,1 do 1,2 dzieci na kobietę w wieku prokreacyjnym, zaś rządzący nie wypracowali żadnej konsekwentnej polityki, która mogłaby choćby złagodzić negatywne trendy. Konsekwencje załamania demograficznego zostaną odczute przez społeczeństwo około 2015 r., gdy na emeryturę odejdą osoby, należące do ostatniego wyżu demograficznego. Zabraknie wówczas 1,5 mln osób do zapewnienia zwykłe zastępowalności pokoleń - przypomniał minister. W tym negatywnym zjawisku można odróżnić dwie części - autonomiczną - czyli fakt, że rodziny są mniej skłonne do rodzenia i wychowania dzieci oraz część deterministyczną - do której zalicza się wzorce życia, lansowane w mediach, wartości, które stają się ważne dla ogółu. W tej sytuacji państwo może skupić się na deterministycznych zjawiskach, oddziaływując na obywateli. Dobrym sygnałem dla nich byłoby np. podwyższenie kwot wolnych od opodatkowania na każdego obywatela, a więc także dzieci, które choć nie pracują, muszą płacić podatek VAT od towarów konsumpcyjnych. Obywatele, którzy nie mają dzieci nie są obciążeni tak bardzo podatkiem VAT jak ci, co mają liczne potomstwo - dowodził minister. Jest to jawna dyskryminacja - dowodził. Przypomniał także, że istnieją inne koszty alternatywne, choć ukryte. Otóż małżonkowie w rodzinach wielodzietnych, których żona lub mąż nie pracują, są o wiele bardziej ulegli jako pracownicy, rzadziej awansowani i najbardziej dyspozycyjni. Ich kariera jest wolniejsza i mniej dynamiczny niż awansowanie zawodowe osób, których współmałżonkowie pracują, więc mają większy manewr w pracy, gdyż mniej boją się konsekwencji ryzykownych posunięć w pracy.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.