"Pięćdziesiąt lat temu dla niechrześcijan lub chrześcijan niepraktykujących świętem narodowym w naszym laickim państwie było nie Boże Narodzenie, lecz Nowy Rok. Dzisiaj role się odwróciły" - napisał w Dzienniku francuski publicysta Guy Sorman.
Francuski publicysta napisał m. in: Namacalna dechrystianizacja Bożego Narodzenia wyjaśnia nam, dlaczego we Francji jego obchody nie są przedmiotem sporów. Każdy obchodzi Boże Narodzenie na własny sposób. Praktykujący katolicy mogą powstrzymać się od nadmiernej konsumpcji i iść na mszę – co wymaga od nich odporności na obecne mody. Dla chrześcijan, którzy są nimi tylko z nazwy, Boże Narodzenie jest okazją, by przypomnieć sobie o chrześcijańskim pochodzeniu albo o wychowaniu w kulturze chrześcijańskiej. Ale Watykan jest daleko. Sugestia ze strony "L'Osservatore Romano", aby nie świętować publicznie Bożego Narodzenia, aby wierzący przeżywali je wyłącznie w głębi ducha, nie wzbudziła we Francji najmniejszego echa. W naszych mediach nie zostawiła żadnego śladu. Jedyna debata innej natury to ta, czy Boże Narodzenie jest świętem narodowym i chrześcijańskim i czy Francja nie powinna uznać dwóch innych świąt (i dni wolnych od pracy), szczególnie żydowskich i muzułmańskich? Jean-Pierre Raffarin, były premier Francji, zamierzał je wprowadzić. Bez sukcesów. Większość żydów (wyjąwszy niektórych ekstremistów) woli obchodzić swoje święta lub ich nie obchodzić, prywatnie i dyskretnie. Natomiast muzułmanie, których pociągała propozycja tamtego rządu, nie mogli między sobą dojść do zgody, które święta powinny być obchodzone. Prób tych więc poniechano. Nasze rządy wiedzą, że islam jest tematem niezwykle wybuchowym, a warunkiem zachowania politycznego zdrowia jest milczenie na jego temat. Nie bądźmy jednak cyniczni. Boże Narodzenie się skomercjalizowało, ale powyższy opis jest niepełny, nie wystarcza też do zrozumienia prawdziwych uczuć, które tego dnia ogarniają większość Francuzów. Bez wątpienia narodziny Chrystusa schodzą na drugi plan, ale pominąwszy komercję, Boże Narodzenie stało się świętem łączącym całą społeczność, jest świętem jednej kultury: obchodzenie Bożego Narodzenia oznacza, że jest się razem, jak członkowie tej samej rodziny, jak obywatele tego samego narodu, jak ludzie wywodzący się z tej samej kultury, nazywanej teraz judeochrześcijańską, i jak obywatele świata. Ważny znak: tego dnia Francuzi nie przepuszczą w telewizji papieskiego błogosławieństwa, udzielanego we wszystkich językach świata; w pewien sposób jest ono bowiem świadectwem nowego zjawiska zwanego globalizacją. Co jest szczególnym paradoksem, Boże Narodzenie jest coraz częściej obchodzone w społeczeństwach niechrześcijańskich. Dzisiaj można zobaczyć Mikołajów nawet w Chinach. Boże Narodzenie jest więc tym, co nas łączy. Zwycięstwem czy porażką Chrystusa?
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.