"Wprowadzenie religii na maturę wymaga głębokiej analizy. Należy się zastanowić, czy takie decyzje przyniosą więcej owoców, czy strat" - powiedział w rozmowie z KAI bp Jan Tyrawa. Ordynariusz diecezji bydgoskiej stwierdził, że w wypadku pochopnego działania Kościół może ponieść straty trudne do odrobienia.
Biskup Tyrawa wskazał na rolę specjalnych komisji Konferencji Episkopatu Polski, które mają zająć się tym zagadnieniem. - Analizując wprowadzenie religii na maturę oraz ustanowienie jej jako przedmiotu obowiązkowego, musimy przewidzieć, czy nie powstanie uboczny produkt w postaci antyklerykalizmu. Trzeba to rozważyć w ciszy gabinetów, a dopiero później wyjść w pewną propozycją do Kościoła i społeczeństwa - tak, aby zobaczyć wszystkie za i przeciw - powiedział. Ordynariusz stwierdził, że podejmowane decyzje nie mogą wynikać z chwilowej tendencji czy mody. - To muszą być obiektywne racje, które wyrażają się w konkretnym dobru. W przeciwnym razie za dużo stracimy - podkreślił. Hierarcha uważa, że traktowanie religii jako przedmiotu dodatkowego wynika z przeszłości, którą bardzo mocno nakreślił komunizm. - Ten przedmiot jest tak traktowany przez uczniów i nauczycieli, ponieważ nie było go wcześniej w szkole. Wtedy placówki były antyklerykalne. Wiele zależy dzisiaj od samych katechetów - w jaki sposób chcą przekazywać młodzieży pewne wartości. Czy umieją od strony filozoficznej prowadzić spór intelektualny o światopogląd, a jednocześnie pokazać wartości, na których zostało zbudowane chrześcijaństwo i kultura europejska - powiedział. Biskup Tyrawa podkreślił, że lekcja religii nie powinna się sprowadzać do prezentacji regułek i definicji - "wtedy uczniowie szybko zapomną o tym i nie będą potrafili odnaleźć najistotniejszych treści". - Cieszy mnie jednak to, że są nauczyciele, którzy chcą pokazać katechezę jako problem życiowy i receptę na życie. I to poprzez nich powinna być oceniana jakość i rola religii w szkole - stwierdził.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.