"Wielka cisza" - film dokumentalny o mnichach żyjących w Alpach Francuskich wszedł 2 lutego, na ekrany polskich kin. To pierwszy w historii obraz opowiadający o życiu w zakonie kartuzów.
Film niemieckiego reżysera Philipa Gröninga jest pierwszym w historii obrazem opowiadającym o życiu wewnątrz zakonu kartuzów w Alpach Francuskich. Reżyser otrzymał pozwolenie na realizację filmu dopiero po 16 latach starań. Klasztor zamknięty jest dla odwiedzających i turystów, nie istnieją żadne współczesne filmy z udziałem zakonników. Gröning przez pół roku mieszkał w klasztorze i na co dzień towarzyszył mnichom z kamerą. Przed nim do klasztoru pozwolono wejść dziennikarzom z kamerą w 1960 roku. Po Gröningu - który filmował życie mnichów na przełomie 2002 i 2003 roku - przez następne siedem lat nie będzie wolno nikomu wejść do klasztoru z kamerą. Niemieckiemu reżyserowi pozwolono filmować bez ograniczeń, o ile nie będzie używał dodatkowego światła ani dźwięku. Żył tak jak mnisi, mieszkał w jednej z cel, pracował w klasztorze i ogrodzie, uczestniczył we wszystkich modlitwach, także nocnych. Kartuzi bowiem po trzech godzinach snu wstają, by modlić się przez dwie, trzy godziny, a następnie mają przed sobą jeszcze trzy godziny snu. W klasztorze filmowiec spędził wiosnę, lato i część zimy. - Nie chciałem robić filmu o zakonie, tylko o byciu mnichem - twierdzi Philip Gröning. Dlatego widz nie dowie się wiele o historii klasztoru ani o rocznym rytmie liturgicznym - świąt i uroczystości - według którego żyją kartuzi. Trudno też po obejrzeniu filmu dokładnie powiedzieć jak godzina po godzinie wygląda codzienność mnichów. Czas w filmie nie płynie liniowo, czynności, modlitwy i cytaty powtarzają się, zmuszając nawet nieuważnego widza do refleksji. Kartuzów obowiązuje reguła milczenia, a mimo iż żyją we wspólnocie, mieszkają w odosobnieniu. Pracując obok siebie nie rozmawiają ze sobą, starają się nie zakłócać ciszy i spokoju współbraci. Nawet posiłki spożywają samotnie i w milczeniu - oprócz niedzielnego obiadu, kiedy jedzą w refektarzu, a następnie wychodzą na czterogodzinny wspólny spacer, podczas którego rozmawiają. Philipowi Gröningowi udało się pokazać, że mnisi potrafią wykorzystać ten czas na zabawę, np. zjeżdżanie po zaśnieżonym pagórku czy powściągliwe żarty z symboli, które współcześnie tracą swoje znaczenie. W filmie ścieżka dźwiękowa wydaje się bardzo uboga - brzęk metalowej miski uderzającej o kamienny parapet, szelest przewracanych kartek, chrzęst krojonego przez krawca materiału przeplatany jest śpiewem mnichów podczas nocnych modlitw. Dokument zawiera tylko jeden wywiad z niewidomym zakonnikiem, o śmierci, szczęściu i bliskości z Bogiem. Gröningowi udało się namówić mnichów do spojrzenia w oko kamery - dzięki temu widz, mimo iż nie poznaje imion kartuzów, może przez minutę patrzeć prosto w oczy każdemu z nich, stanąć twarzą w twarz. Kamera podgląda zakonników przy codziennej modlitwie, w celach, kaplicy, w kuchni czy podczas karmienia dzikich kotów, które zadomowiły się na strychu. Autor filmu nie stara się nawet tłumaczyć widzowi celu czy sensu niektórych czynności czy wydarzeń z życia zakonnego - nie zawsze więc obserwator rozumie dokładnie co robią mnisi. Za to staje niekiedy w uprzywilejowanej pozycji, gdy dane jest mu oglądać to, czego nie widzą sami kartuzi, np. gry świateł w pustych podczas kontemplacji czy pracy mnichów korytarzach klasztoru. - Nie można używać języka do opisania świata, który istnieje daleko poza materią słowa - mówi reżyser Gröning. - Mnisi starają się pogłębiać swoje rozumienie rzeczy. Mogę mieć tylko nadzieję, że widzowie doświadczą czegoś podobnego. Zakon kartuzów został utworzony w XI wieku przez św. Brunona. Życie braci oparte jest na zaostrzonej regule benedyktyńskiej, nakazującej kontemplację, życie w odosobnieniu, stałe milczenie, powstrzymanie się od posiłków mięsnych, prywatną modlitwę, medytację i studium oraz pracę. Obecnie w świecie istnieje 18 klasztorów tego zakonu, w których żyje 340 mnichów. Kasata klasztorów polskich nastąpiła w I połowie XIX wieku. "Wielka cisza" odkryta przez publiczność i międzynarodową krytykę na festiwalu Sundance w Stanach Zjednoczonych, odwiedziła do tej pory najważniejsze międzynarodowe festiwale - obraz był pokazywany w Wenecji, Toronto, Hong Kongu oraz Leeds i wszędzie został przyjęty owacyjnie. W Niemczech zgromadził blisko dwustutysięczną widownię i zarobił ponad milion euro. Również we Włoszech film Gröninga najpierw został owacyjnie przyjęty na festiwalu w Wenecji, a następnie przyciągnął do kin ponad 120-tysięczną publiczność.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.