Prawdopodobnie najmniejsze modlitewniki świata ma w swoich zbiorach parafia pw. św. Stanisława w Czeladzi.
Są niewyobrażalnie małe - mierzą 4 x 5 mm. Modlitewniki wykonał nieżyjący już Zygmunt Szkocny, autor najmniejszej książki świata wpisanej do Księgi Rekordów Guinnesa. Modlitewniki mieszczą się na jednym palcu i składają się z dwóch tomów: pierwszy zawiera Pozdrowienie Anielskie, drugi - pieśń ku czci Matki Bożej Pocieszenia. Umieszczone są w oszklonych gablotach, które wmontowane są do postumentu przedstawiającego obraz Matki Bożej Pocieszenia. Tekst modlitw napisany jest na cienkim papierze, piórkiem technicznym i tuszem. Karteczki są zszyte nicią jedwabną, oprawione w skórę cielęcą, według wszelkich prawideł sztuki introligatorskiej. - Tom pierwszy ma 24 strony i zawiera 303 litery, zaś tom drugi składa się z 26 stron i 473 liter - tłumaczy ks. prał. Mieczysław Oset. Książeczki zostały przekazane czeladzkiej parafii przez nieżyjącego już Zygmunta Szkocnego w 89. rocznicę jego chrztu w tutejszym kościele św. Stanisława. Autor przez całe życie wykonał zaledwie 165 takich książeczek. Pierwsze i zarazem największe rozmiarem dzieło - o wymiarach 20 na 15 mm - Zygmunt Szkocny stworzył w 1934 r. Książeczka poświęcona była historii III powstania śląskiego. Potem powstawały kolejne, jeszcze mniejsze miniaturki, a wśród nich najmniejsza książka na świecie - "Alfabet łaciński". - Trudno w to uwierzyć, ale artysta swoje miniaturowe dzieła tworzył tylko sporadycznie posiłkując się okularami - opowiada Piotr Lorenc, dziennikarz, który zajął się historią niezwykłych książek. - Przez szkło powiększające nie można pisać - ogniskowa powoduje, że litery wyszłyby nierówne i zniekształcone - podkreślał za życia Zygmunt Szkocny. Pisał piórkiem technicznym i rozcieńczonym tuszem. Piórko nie mogło dotykać papieru, ponieważ powstawały kleksy - piórko było więc tak ostre, że wyrywało papierowe włoski. Podczas pisania wstrzymywał oddech. Zygmunt Szkocny pochodził z Czeladzi. Urodził się 31 lipca 1911 r., a zmarł w 2003 r. w Katowicach. W 1955 r., mając już 44 lata, uzyskał kolejny dyplom - inżyniera budownictwa lądowego na Politechnice Krakowskiej. W 1934 r. natrafił na informację o królowej holenderskiej Julianie i należącym do niej eksponacie, książeczce wielkości znaczka pocztowego, wydrukowanej przez holenderską oficynę Zandan. Zafascynowany tą wiadomością, postanowił wykonać podobną książkę. Po zakończeniu II wojny światowej twórca zaczął doskonalić umiejętności, tworząc coraz to mniejsze dzieła. Napisał życiorysy m.in. Leonarda da Vinci, Jana Pawła II, Wisławy Szymborskiej, opisał lądowanie człowieka na księżycu i katastrofę Titanica. W 1976 r. miniaturzysta napisał "Alfabet łaciński", liczący 28 stron, o niewyobrażalnie mikroskopijnym formacie 1 x 0,8 mm. - Aż trudno uwierzyć, iż ta mikroksiążeczka została stworzona ręcznie, wyłącznie przy użyciu piórka technicznego i szkła powiększającego - opowiada Piotr Lorenc. Miniaturzysta otrzymał w 1999 r. certyfikat od "Guinness Book of Records" jako autor najmniejszej książki świata. Autor żadnej z prac nie sprzedał. Część podarował różnym światowym osobistościom lub instytucjom. Prezenty takie otrzymali: Jan Paweł II, królowa Belgii Beatrix, Ronald Reagan i Wisława Szymborska. Wśród instytucji posiadających tak unikalne dary znalazły się: Muzeum Zamku Królewskiego w Warszawie, Muzeum Historii Katowic oraz parafia św. Stanisława w Czeladzi i parafia Matki Bożej Różańcowej w Katowicach Zadolu.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.