Reklama

Abp Michalik: Nigdy nie współpracowałem z SB i nie mam nic do ukrycia

Abp Józef Michalik ujawnił zawartość swojej teczki w IPN. Materiały te zostały w ostatnich dniach przebadane na jego prośbę przez Kościelną Komisję Historyczną.

Reklama

KAI: A co konkretnie działo się po 1975 r. Czym się ksiądz Arcybiskup zajmował? Abp Michalik: Pracowałem w seminarium łomżyńskim. Jako wykładowca niejednokrotnie wyjeżdżałem za granicę, przygotowując wykłady podczas wakacji. Jechałem na miesiąc do Rzymu i dzień w dzień chodziłem do biblioteki. Byłem też za granicą na Kongresie Eucharystycznym, uczestniczyłem w różnych zjazdach naukowych, itp. W moje teczce w IPN te wszystkie wyjazdy są odnotowane, ale nie ma sprawozdań z żadnych rozmów. Są tylko notatki, że otrzymałem lub oddałem paszport. Przy okazji jednego pobytu w Portugalii jest notatka, że odłożono ze mną rozmowę. KAI: Gdzie są te materiały? W warszawskim IPN? Abp Michalik: Nie wiem dokładnie. Badała to Kościelna Komisja Historyczna, która mi ich kopie przekazała. Jest to tylko teczka paszportowa, zawierająca kilkadziesiąt stron, począwszy od otrzymania pierwszego paszportu przy okazji wyjazdu na studia, aż do ostatniego otrzymania i odebrania paszportu w końcu lat 80. Są też fotokopie, pięć kartek, rzekomego zarejestrowania mnie najpierw jako figuranta w 1961 r., a potem jako "tajnego współpracownika" w 1975 r. Nie ma żadnych innych dokumentów, nie ma żadnych moich podpisów. Słowem nie ma żadnych dowodów ani mojej winy, ani mojej cnoty. I na tym cały ten "dowcip" ubecji polega. KAI: A czy nie miał Ksiądz Arcybiskup wrażenia, że był śledzony, inwigilowany, podsłuchiwany? Abp Michalik: Przez całe życie wiedziałem, że byłem podsłuchiwany. Dlatego zachowywałem ostrożność. Kiedy pod koniec lat 80. zostałem biskupem w Gorzowie, to przyszli do mnie panowie z tych służb, prosząc o kapelana. W dowód wdzięczności chcieli mi pokazać, gdzie są dawne podsłuchy. Odpowiedziałem, że nie muszą mi mówić, ale ja im to powiem. KAI: W 1978 r. w aktach IPN znajduje się informacja o wyrejestrowaniu Księdza Arcybiskupa. Czy to wiązało się z jakimś spotkaniem i odmową współpracy? Abp Michalik: Nie, nie było żadnej rozmowy. W lutym 1978 r. wyjechałem do Rzymu do pracy w Papieskiej Radzie Świeckich i jako rektor Papieskiego Kolegium Polskiego. To wyrejestrowane nastąpiło bez mojej wiedzy. Może te kilka miesięcy mojego pobytu w Rzymie były potrzebne komuś, aby się jeszcze wykazać. Nie rozumiem tego. KAI: A czy kiedy Ksiądz Arcybiskup wyjeżdżał na tak ważne stanowiska do Rzymu, to czy przy odbieraniu paszportu nie przekazano informacji, że ktoś będzie się chciał w Rzymie spotkać? Abp Michalik: Nie było o niczym takim mowy. Nie było prób takich spotkań, poza jedną, kiedy przyjechał do mnie jakiś "fałszywy" ksiądz, który choć był w koloratce nie miał zaświadczenia, że jest księdzem i ja natychmiast to wykryłem. Więcej się nie pojawił. Czasami w kolegium pojawiał się jakiś świecki pan, który zagadywał księży na rożne tematy. Traktowałem go z kulturą, ale nigdy nie podjąłem z nim żadnej rozmowy. Tego typu postacie pojawiały się, ale budziły na tyle podejrzliwość, że człowiek od razu wiedział z kim może mieć do czynienia. Nigdy więc nie wchodziłem w tego typu relacje.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
4°C Poniedziałek
noc
4°C Poniedziałek
rano
9°C Poniedziałek
dzień
10°C Poniedziałek
wieczór
wiecej »

Reklama