Reklama

Premier Włoch Meloni będzie łączniczką między Europą a USA?

Premier Włoch Giorgia Meloni po długim milczeniu na temat napięć między administracją prezydenta USA Donalda Trumpa i Europą w debatach na temat roli UE i wojny Rosji przeciwko Ukrainie, powróciła w miniony weekend w roli mediatorki. Wcześniej nie przyłączała się do głosów krytyki wobec nowej polityki Waszyngtonu.

Reklama

Do zdecydowanych działań na rzecz uspokojenia sytuacji szefowa włoskiego rządu przystąpiła natychmiast po kłótni Donalda Trumpa z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim w Białym Domu w piątek.

Od początku prezydentury Trumpa Maloni, która jako jedyna liderka z UE była na jego zaprzysiężeniu, zdobywa reputację łączniczki między Europą a jego administracją i sama deklaruje, że taką chce pełnić rolę, by zbudować nowy most współpracy.

Nie krytykuje Trumpa i milczała w dniach burzy, jaką wywołał swoimi wypowiedziami na temat UE wiceprezydent USA J.D. Vance na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa w lutym.

Przeczytaj też:

Jeszcze przed zaprzysiężeniem Trumpa na drugą kadencję Meloni odwiedziła go w jego rezydencji Mar-a-Lago na Florydzie. To wtedy Trump nazwał ją "fantastyczną kobietą" i powiedział: "Ona naprawdę zawojowała Europę szturmem".

Sympatia jest wzajemna i dlatego komentatorzy wskazują Meloni jako tę osobę, której być może uda się przywrócić spokój w nadszarpniętych ostatnio relacjach między USA a UE.

Liderka włoskiej centroprawicy już przed wyborami w USA deklarowała się jako zwolenniczka Trumpa, choć wcześniej zbudowała dobre relacje z prezydentem Joe Bidenem.

Relacje z nową administracją uznała za bardzo solidne; "nie wiem, czy mogę powiedzieć, że są uprzywilejowane" - dodała.

Na konferencji prasowej w Rzymie na początku roku stanęła w obronie Trumpa, wtedy jeszcze prezydenta elekta. Nie zgodziła się z opinią, że jego żądania dotyczące Grenlandii, Kanady i Kanału Panamskiego są wrogim działaniem.

Wyraziła wtedy opinię, że Stany Zjednoczone nie porzucą Ukrainy, bo to - jak mówiła - "byłoby błędem". Z uznaniem Meloni wypowiedziała się o pierwszej prezydenturze Trumpa podkreślając, że pokazał, iż "potrafi łączyć dyplomację i odstraszanie" i tak jej zdaniem będzie obecnie.

Co więcej, Meloni od dłuższego czasu ma też dobre relacje z bliskim współpracownikiem prezydenta USA, miliarderem Elonem Muskiem i nie kryje podziwu dla niego. W 2023 roku Musk był specjalnym gościem festynu jej partii Bracia Włosi w Rzymie i już wtedy podkreślali swoją przyjaźń. Jego występ na tym forum włoskie media nazwały "wielkim show".

Miliarder wszedł na scenę z jednym ze swoich dzieci, zachęcał Włochów do tego, by mieli ich dużo, a także do obrony wolności przekonań.

Obrońcom środowiska zarzucał, że sieją strach i "pozbawiają nadziei" w sprawie kryzysu klimatycznego oraz, że "demonizują" ropę naftową i gaz. Krytykował polityczną poprawność, "cenzurę" i "zbiurokratyzowaną Europę". Jego wypowiedzi przyjęto brawami.

W styczniu tego roku Meloni podczas spotkania z dziennikarzami broniła Muska przed zarzutami ingerowania w sprawy wewnętrzne innych krajów, gdy krytykował ostro władze Niemiec i Wielkiej Brytanii.

Argumentowała, że nie jest on "niebezpieczny dla demokracji". Przeciwstawiła go George'owi Sorosowi mówiąc, że to on "wykorzystuje środki do finansowania partii i stowarzyszeń na całym świecie, aby wpływać na politykę". "Czy problemem jest to, że Musk jest bogaty i wpływowy, czy to, że nie jest lewicowy?" - zapytała premier Włoch.

Wątpliwości części włoskich mediów i oburzenie opozycji wzbudziły doniesienia o możliwości zawarcia przez rząd w Rzymie umowy z jego firmą SpaceX o wartości 1,5 mld euro w sprawie zapewnienia bezpiecznej wojskowej komunikacji satelitarnej Starlink.

Przedstawiciele centrolewicowej opozycji zarzucili rządowi, że "sprzedaje" kraj Muskowi.

Liderka Partii Demokratycznej Elly Schlein oświadczyła: "Jeśli 1,5 mld euro z kieszeni Włochów za satelity miliardera dla naszego kraju to cena, jaką musimy płacić z przyjaźń Meloni z Muskiem, to my się na to nie zgadzamy".

Gdy w kolejnych tygodniach prezydentury Trumpa rosło napięcie między jego administracją i Unią Europejską, Meloni milczała.

Nie odniosła się do wystąpienia wiceprezydenta Vance'a w Monachium, gdzie mówił, że "największym zagrożeniem dla Europy nie jest Rosja czy Chiny, ale zagrożenie z wewnątrz, odwrót Europy od niektórych z najbardziej podstawowych wartości". Krytykował europejską demokrację, twierdząc m.in., że odchodzi od własnych wartości, stosuje cenzurę, ignoruje wyborców oraz prześladuje chrześcijan.

Sytuację starał się ratować szef włoskiej dyplomacji, wicepremier Antonio Tajani, który stwierdził, że Europa nie powinna się z tego powodu denerwować. "Doszło do zmiany i tym się trzeba zająć bardziej niż się przejmować. Denerwowanie się, to znak wielkiej słabości" - ocenił szef MSZ.

Dodał: "Jeśli chcesz bronić swoich interesów, musisz działać, musisz być wiarygodny". "Jesteśmy sojusznikami - dodał Tajani - i musimy także my dać się szanować". "Wstrząs, jaki wywołuje Trump w Europie może być okazją do tego, by powiedzieć, że jesteśmy w porządku i trzeba nas szanować, bo my działamy" - ocenił wicepremier.

W wyjątkowo trudnej dla siebie sytuacji znalazła się Meloni po awanturze Trumpa z Zełenskim w piątek w Białym Domu. Z jednej strony włoska premier jest obecnie największą europejską sojuszniczką prezydenta USA, a z drugiej deklaruje niewzruszone poparcie dla Ukrainy w jej wojnie obronnej z Rosją, za co jest chwalona na forum UE.

Milczenie przerwała zaraz po ostrym starciu prezydentów w Gabinecie Owalnym i zaapelowała o natychmiastowe zwołanie szczytu USA-Europa, by - jak oświadczyła - przedyskutować kwestię, jak "stawić czoła dzisiejszym wyzwaniom, począwszy od Ukrainy". "Każde dzielenie Zachodu uczyni nas słabszymi" - ostrzegła.

Następnie Meloni rozmawiała przez telefon z Trumpem. Do tej rozmowy doszło tuż przed jej podróżą na niedzielny szczyt przywódców w Londynie i przed spotkaniem z Zełenskim. To również uznano za dowód jej negocjacyjnych starań.

Do brytyjskiej stolicy pojechała z przesłaniem: "Nie możemy dopuścić do ryzyka podziału na Zachodzie". Przedstawiła je podczas spotkania z gospodarzem szczytu, premierem Keirem Starmerem.

W czasie rozmowy z Zełenskim ponownie zapewniła go o poparciu Włoch dla jego kraju i narodu. Mówiła mu - jak wynika z komunikatu Urzędu Rady Ministrów w Rzymie - o zaangażowaniu europejskich partnerów i USA na rzecz sprawiedliwego pokoju.

Na konferencji prasowej po zakończeniu rozmów w Londynie Meloni mówiła, że szczyt USA-UE jest możliwy, jeśli "chłodno" podejdzie się do zadań nie dając się "ponieść emocjom".

Pytana o starcie Trump-Zełenski odpowiedziała tylko, że było jej "przykro z powodu tego, co się stało" i uznała, że nie należy w tej fazie zachowywać się jak "kibic".

Premier zapewniła: "Zrobię wszystko, co mogę, by utrzymać jedność Zachodu i go umocnić. Żadnych innych scenariuszy nie chcę nawet brać pod uwagę".

Te słowa, odnotowała agencja Ansa, potwierdzają, że Meloni jest zdeterminowana, by kontynuować swoją pracę na rzecz pogodzenia "obu brzegów Atlantyku".

Jak zauważono, mimo napięć i różnic, scenariusz ten jest przychylnie przyjmowany przez innych europejskich liderów, co sprawia, że premier jest optymistką co do szans na organizację proponowanego przez nią szczytu USA-UE.

Jej strategia, dodaje włoska agencja, zyskała poparcie ze strony szefa brytyjskiego rządu Starmera i polskiego premiera Donalda Tuska.

Meloni nie wykluczyła również swojej wizyty w Białym Domu, choć nie ma jeszcze jej daty.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
23 24 25 26 27 28 1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 1 2 3 4 5
7°C Poniedziałek
dzień
8°C Poniedziałek
wieczór
6°C Wtorek
noc
3°C Wtorek
rano
wiecej »

Reklama