Archidiecezja waszyngtońska rozpoczęła Wielki Post w prawdziwie amerykańskim stylu - od reklamy sakramentu spowiedzi - podała Rzeczpospolita.
Wydrukowano 100 tysięcy ulotek, zawieszono plakaty na autobusach, w metrze i na przydrożnych billboardach, wykupiono nawet spoty promocyjne w radiu. "To światło pali się dla Ciebie" - głosi hasło kampanii. Chodzi głównie o światło niebiańskie, ale także - bardziej przyziemnie - o lampkę, która pali się w konfesjonale, gdy zasiada w nim ksiądz gotowy wysłuchać wyznania win swoich wiernych. W Stanach Zjednoczonych konfesjonały są zwykle zamknięte na głucho, a liczba wiernych, którzy przystępują do spowiedzi, osiągnęła dramatycznie niski poziom. - Gdy 17 lat temu przyjechałem do mojej pierwszej parafii w USA, konfesjonał służył przede wszystkim jako skład odkurzaczy i mioteł - opowiada "Rzeczpospolitej" ksiądz Klemens Dąbrowski z parafii Matki Boskiej Królowej Polski w Waszyngtonie. Jego zdaniem amerykańscy księża często są zbyt leniwi, aby godzinami przesiadywać w kościele w oczekiwaniu na grzeszników. - Teraz przez cały Wielki Post mają obowiązek czekać w gotowości przez półtorej godziny w każdą środę - mówi ksiądz Klemens. Mała dostępność księdza to tylko jeden z powodów niewielkiej popularności sakramentu spowiedzi w Stanach Zjednoczonych. Amerykanie nie lubią mieć poczucia winy i dlatego rzadziej wyznają grzechy niż wierni z Europy czy Ameryki Łacińskiej. "Koncepcja spowiedzi uległa zmianie za sprawą Soboru Watykańskiego II. Kościół położył wtedy większy nacisk na chęć poprawy niż na przyznanie się do winy" - tłumaczył w gazecie "Washington Post" historyk religii prof. James O'Toole. Zdaniem amerykańskich teologów część katolików źle to zinterpretowała. Uznali, że zwalnia ich to z obowiązku wyznawania grzechów. Z czasem spowiedź zaczęto traktować jako niepotrzebne, a do tego stresujące doświadczenie. - Takie wrażenie pogłębia zresztą sam Kościół. W wielu diecezjach do spowiedzi idzie się rok później niż do pierwszej komunii. Tak jakby to było coś strasznego - dodaje ksiądz Klemens. Jego zdaniem akcja "To światło pali się dla Ciebie" może zachęcić wiernych do odwiedzenia konfesjonału. O ile nie pomylą jej z kampanią reklamową "Leave the Light On for You", czyli "Zostawiamy dla was włączone światło", jaką od dawna prowadzi słynna sieć amerykańskich moteli.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.