O kuriozalnym wyroku w sprawie rozwodowej muzułmańskiego małżeństwa donosi Rzeczpospolita.
Bił ją, wyzywał, groził śmiercią. 26-letnia Niemka pochodzenia marokańskiego chciała się pozbyć brutalnego męża i wystąpiła o rozwód. Jej podanie zostało jednak odrzucone przez sąd administracyjny we Frankfurcie nad Menem. Pani sędzia - powołując się w wyroku na Koran - uznała, że mąż ma prawo bić żonę. Rozwód był jedynym wyjściem dla młodej kobiety. Od sześciu lat jej mąż 32-letni Marokańczyk regularnie bił ją do nieprzytomności. Kobieta raz po raz trafiała do szpitala. Od 2006 roku, gdy doszło do szczególnie brutalnego pobicia, para żyła w separacji. Mąż jednak nadal prześladował kobietę, grożąc jej śmiercią. Adwokat kobiety Barbara Becker-Rojczyk była przekonana, że sąd udzieli rozwodu ze względu na "szczególne okrucieństwo" męża. - Życie mojej klientki było zagrożone -powiedziała dziennikowi "Frankfurter Rundschau". W październiku zeszłego roku kobieta poprosiła o rozwód w sądzie administracyjnym we Frankfurcie. W styczniu otrzymała jednak zaskakujący list od sędzi. "W Koranie jest napisane, że mężczyzna ma prawo bić kobietę. Ponieważ składająca podanie pochodzi z islamskiego kręgu kulturowego, wiedziała, co ją czeka, zawierając małżeństwo z muzułmaninem" - napisała. "Mężczyzna działał zgodnie ze swoimi przekonaniami religijnymi. Składająca podanie skrzywdziła go przyjmując zachodni styl życia. Bijąc ją, bronił swego honoru. Nie może być więc mowy o rozwodzie z powodu szczególnego okrucieństwa" -podkreśliła w liście. - To skandal, że niemiecki sąd zamiast stosować prawo, powołał sie na Koran - oburza się Becker -Rojczyk, która zażądała wykluczenia sędzi z procesu. Wczoraj faktycznie została ona zawieszona. - Nic z tego nie rozumiem. Ja po prostu chciałam okazać szacunek religii wyznawanej przez małżonków -mówi sędzia
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.