Polityka kontroli narodzin - pozwalająca utrzymać niski przyrost naturalny w najludniejszym kraju świata - jest w niebezpieczeństwie, ostrzegają władze w Pekinie - podała Rzeczpospolita.
Coraz więcej Chińczyków łamie reguły prawne w tym względzie, podaje agencja Xinhua, powołując się na komisję ludności i planowania rodziny. Powodem jest wzrost dochodów w miastach i spadek dyscypliny na wsi. Według przeprowadzonego przez komisję sondażu liczba zamożnych mieszkańców miast, którzy mają więcej niż jedno dziecko, gwałtownie wzrasta. Aż dziesięć procent z nich ma troje potomstwa, co jeszcze niedawno byłoby absolutnie nie do pomyślenia. Jak zaznacza dyrektor komisji Zhang Weiqing, coraz liczniejsi nuworysze z pogardą traktują limit potomstwa. Co więcej, mają oni wystarczająco dużo pieniędzy, by bez większego wysiłku pokryć wszelkie koszty rodzicielskiego nieposłuszeństwa, takie jak kary finansowe za dodatkowe dziecko czy konieczność opłacania jego edukacji i opieki zdrowotnej. Także na wsi, gdzie zgodnie z prawem można mieć dwoje dzieci, wiele osób przekracza ten limit, ukrywając istnienie "nadprogramowych" dzieci przed władzami wyższego szczebla. Innym problemem jest zawieranie przedwczesnych małżeństw - przed ustawowym wiekiem 22 lat dla mężczyzn i 20 lat dla kobiet. W Chinach mieszka około 1,35 mld ludzi. W efekcie kontrowersyjnej, obowiązującej od końca lat 70. polityki jednego dziecka wcześniejszy gwałtowny przyrost udało się zahamować. Przeprowadzone ostatnio pierwsze w historii kompleksowe badania efektów tej polityki dowodzą, że mimo wielu problemów jest ona wciąż bardzo skuteczna.
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.