Witraże o tematyce religijnej, zdobiące krzyż na Giewoncie, niedługo zostaną zdemontowane. Zagrażają bowiem całej konstrukcji nadmiernie ją obciążając. Krzyż na Giewoncie ma już ponad 100 lat.
Krzyż na Giewoncie jest symbolem ważnym nie tylko dla górali, ale dla wiernych w całym kraju. Tu rokrocznie pielgrzymują wierni z Tatrzańskiej Parafii Świętego Krzyża, tu w zeszłym roku z Helu dotarła Pierwsza Piesza Pielgrzymka Kaszubów. "W dobrej wierze pięć lat temu ozdobiono krzyż witrażami o tematyce religijnej. Niestety, nie zdawano sobie sprawy, jak bardzo mogą one narazić konstrukcję krzyża na zniszczenie" - mówi pracownik Tatrzańskiego Parku Narodowego. Każdy element przypięty do ramion krzyża działa na ponadstuletnią konstrukcję jak żagiel. Silny wiatr powoduje wielkie naprężenia w podstawie krzyża. W pęknięcia dostaje się woda, która zamarza i rozsadza beton. Dlatego dla dobra krzyża te elementy zdobnicze powinny jak najszybciej zniknąć, żeby nie doszło do tragedii. Podobnego zdania, choć z zupełnie innych przyczyn jest ks. Stanisław Szyszka, proboszcz parafii Świętego Krzyża w Zakopanem. Jest on przeciwny przyczepianiu ozdób czy flag do krzyża, który jest symbolem religijnym. Na przełomie XIX i XX wieku, z inicjatywy ks. Kazimierza Kaszelewskiego, mieszkańcy Zakopanego postanowili postawić na Giewoncie krzyż, który z biegiem czasu stał się symbolem wiary tutejszego ludu. Metalową konstrukcję siedemnastometrowego krzyża wykonano w fabryce Góreckiego w Krakowie. Około 400 elementów konstrukcji dostarczono koleją do Zakopanego, gdzie w lipcu 1901 r. 250 osób, najpierw konnymi furmankami, a następnie na własnych barkach, wniosło wszystkie potrzebne materiały na szczyt. Po dwóch tygodniach pracy krzyż umocowano w skale. 19 sierpnia 1901 r. w obecności 300 osób ks. Władysław Bandurski, kanclerz Kurii Biskupiej w Krakowie, poświęcił efekt góralskiej pracy. 9 marca 1980 r. Jan Paweł II przemawiając w Rzymie do pielgrzymów z Zakopanego powiedział: "Ten krzyż na Giewoncie jest jakby zwieńczeniem wielkiej Świątyni Tatr, Świątyni Podhala, a poniekąd to i Świątyni całej naszej Ojczyzny. Ten krzyż i te świątynie ja noszę w pamięci i w sercu. Nigdy ich już z pamięci i z serca nie stracę, bom tak bardzo wrósł w tę ziemię, w te góry i w tych ludzi".
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.