W Bostonie małe dzieci poddawane są ryzykownej terapii hormonalnej. W ten sposób przygotowuje się je do wycięcia genitaliów - podała Rzeczpospolita.
11-letnia Riley Grant ma długie włosy, które spina w kucyk, nosi kolczyki. Uwielbia jak rodzice kupują jej nowe sukienki. Nadal bawi się lalkami. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze kilka lat temu mała amerykańska uczennica nazywała się Richard i była... chłopcem. - Gdy któregoś dnia spojrzeliśmy w jej twarz, od razu zrozumieliśmy... - opowiadali rodzice dziecka w programie ABC prowadzonym przez Barbarę Walters. W 2003 roku, gdy Richard miał siedem lat, rodzice pozwolili mu po raz pierwszy pójść do szkoły w sukience. - To było straszne, dzieci się z niej naśmiewały. Nazywały ją dziewczynką z penisem - mówiła na antenie matka chłopca Stephani, piętnując nietolerancję, z jaką mają się na co dzień spotykać transseksualne dzieci. - Jak tylko będzie to możliwe, chcemy poddać ją procesowi zmiany płci - oświadczyła. Dzięki Bostońskiemu Szpitalowi Dziecięcemu państwo Grant mogą przystąpić do tego procesu od zaraz. Placówka otworzyła bowiem nową klinikę dla dzieci z zaburzeniami płci. Oferuje w niej specjalną hormonalną terapię, która ma "przygotować ciała pacjentów do chirurgicznej operacji zmiany płci". Jak ujawnił portal lifesite.net, terapia ta jest dostępna już dla siedmiolatków. - Musimy pomoc tym dzieciom i ich rodzicom. Im szybciej interweniujemy, tym lepiej - powiedział Rz dyrektor kliniki dr Norman Spack. Na czym ma ta pomoc polegać? W przypadku chłopców na regularnym wstrzykiwaniu im potężnych dawek żeńskich hormonów. W ten sposób blokuje się rozwijanie ich męskich cech - nie przechodzą mutacji, nie mają zarostu, a ich sylwetka nabiera kobiecych kształtów. Dziewczynkom wstrzykuje się zaś hormony męskie. - Transseksualne dzieci, których nie poddaje się takim terapiom, cierpią na straszliwą depresję. Są faszerowane środkami psychotropowymi i połowa z nich próbuje popełnić samobójstwo -mówi dr Spack. - Kiedyś ludzie myśleli, że homoseksualizm można wyleczyć, dziś wiemy, że to to bzdura i jesteśmy na kolejnym etapie. Rozumiemy inność transseksualistów i pomagamy im się spełnić - przekonuje. Praktyki dr. Spacka wywołują jednak oburzenie wielu bostończyków. -To całkowite szaleństwo. Jesteśmy wstrząśnięci tym, co oni tam wyprawiają z dziećmi -powiedziała Rz Amy Contrada, przewodnicząca prorodzinnej organizacji Mass Resistence. Zatrudnieni przez nią specjaliści poddali działania kliniki miażdżącej krytyce.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.