"Odstąpię termin ślubu 07.07.2007. Katedra, nowa sala weselna, zespół muzyczny, kamerzysta, fotograf". Tak pojawiło się ślubne last minute - donosi Gazeta Wyborcza.
Wiadomo, siódemka przynosi szczęście - zapewnia GW. A trzy siódemki? Świat oszalał na ich punkcie. Nie byłoby tak wielkiego zamieszania, gdyby szczęśliwa data wypadła np. we wtorek. Ale 7 lipca to sobota. Idealny termin ślubu. Sale weselne rezerwowano na ten dzień już dwa lata temu - odrzucano przesądy, że w nazwie miesiąca nie ma litery "r". Płocki urząd stanu cywilnego od dawna informuje, że zajęta jest tego dnia "szczęśliwa" godzina 17. Nawet muzycy nie mają terminów. - Ludzie oszaleli na punkcie tej daty. Rezerwację mieliśmy ponad dwa lata temu - mówi jeden z nich. - Najpierw myśleliśmy o czerwcu, ale skoro nadarzyła się taka okazja - wspomina nasza rozmówczyni, mieszkanka Płocka, która dała ogłoszenie. - Nasz znajomy prowadzi nowy dom weselny w Miszewku Strzałkowskim pod Płockiem, więc zaklepał nam ten termin. Zaraz potem zarezerwowaliśmy inne rzeczy. W katedrze usłyszeliśmy, że ślub może się odbyć, ale dopiero o godz. 20. Pozostałe godziny były już zajęte. Ostatecznie, po rezygnacji jednej z par, zostaliśmy przesunięci na 18. Ślubu rozmówczyni GW nie będzie. - Może komuś innemu siódemki przyniosą więcej szczęścia - zastanawia się płocczanka. Chciałaby odzyskać pieniądze z zaliczek, więc ogłoszenia umieściła w internecie. Datę i prawie wszystko, co ze ślubem i weselem związane, odda "po kosztach". Wylicza: • zaliczka w płockiej katedrze za rezerwację daty - 200 zł, • zaliczka za salę weselną - 1 tys. zł, • zaliczka dla zespołu muzycznego (Ex Bolo z Bodzanowa) - 400 zł, • zaliczka dla kamerzysty - 50 zł. - Przez dłuższy czas była cisza, ale w ostatnich dniach zatelefonowało kilka osób - mówi płocczanka.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.