Byli pracownicy Caritas Polska oskarżają jej dyrektora ks. Adama Derenia o mobbing. On zaprzecza, jakoby znęcał się nad swoimi podwładnymi. O wszystkim napisała Rzeczpospolita.
- Wyrzucił mnie z zebrania za to, że próbowałam szeptem pocieszyć koleżankę, którą potraktował niesprawiedliwie. Powiedział mi, że mam się zamknąć, bo robię z siebie idiotkę, i opuścić salę - wspomina Moskal. Innym razem kazał jej, kierowniczce działu projektów, na zebraniu wstać i zaprezentować, jak nie należy się ubierać - była w zielonych spodniach. O. Jan Pol, franciszkanin, który pracował w Caritas Polska dwa i pół roku, w tym półtora z ks. Dereniem, sam nie doświadczył mobbingu, ale przyznaje, że wtorkowe spotkania "nie były miłe". Jego zdaniem konflikty w dużej mierze wynikały z rozmijania się oczekiwań zespołu, o którym on ma pozytywną opinię, i dyrektora. - Nie jest dobrze, gdy od pracownika się wymaga, by znał się na wszystkim, i w dodatku wciąż zmienia się wobec niego oczekiwania - mówi o. Pol. Ks. Dereń uważa wszystkie zarzuty za bzdury i pomówienia. Jest przekonany, że komuś zależy na tym, by zaszkodzić jemu i Caritas Polska. - Starałem się szanować pracowników. Oni ubzdurali sobie, że byli superpracownikami. Nie chcą się pogodzić z utratą spokojnej pracy. Utarło się, że instytucje kościelne zapewniają ciepłe posadki. Chciałem zaangażować ich do pracy, nauczyć przestrzegania kodeksu pracy - tłumaczy. Tymczasem byli pracownicy opowiadają, że dyrektor sam tego nie robił. - Gdy jedna z koleżanek urodziła dziecko, wcześniaka, nazajutrz zadzwonił do niej i powiedział: Znowu spier..., kto dla mnie teraz przygotuje to i to. A gdy pracowała na urlopie macierzyńskim, innym opowiadał: gdzie znajdzie drugą taką idiotkę, która będzie na urlopie zapier... - opowiada osoba, która zastrzegła anonimowość. - Bzdura, chciała pracować, to pracowała - ripostuje ks. Dereń. W lipcu 2006 roku, w okresie upałów, ksiądz zamknął na dwa tygodnie kuchnię i dostęp do wody. Otwierał tylko na półgodzinny lunch. - Dowiedzieliśmy się, że zbyt często tam chodzimy i rozmawiamy ze sobą - mówi Klaudyna Mularczyk. Niektórzy oskarżają ks. Derenia o rozstrój zdrowia wywołany nieustającym stresem. Jedna z kobiet miała regularne torsje, inna kilkakrotnie zemdlała, jeszcze inna wyłysiała, kolejna zrezygnowała z powodu nerwicy. Większość spośród byłych pracowników, z którymi rozmawiała Rz, wciąż identyfikuje się z dziełem Caritas Polska. - Dlatego chcemy, żeby władze Kościoła poważnie zajęły się sprawą ks. Derenia i pozbawiły go funkcji - mówi Marta Titaniec. - I żeby nie mógł już zarządzać żadnym zespołem ludzi. Obie strony konfliktu zapewniają, że chodzi im o dobro Caritas Polska - posumowuje Rzeczpospolita.
Bilans ofiar może jednak się zmienić, bo wiele innych osób jest rannych.
Tradycja niemal całkowicie zanikła w okresie PRL-u. Dziś odżyła.