Plany budowy największego meczetu Europy w Kolonii podzieliły miasto na dwa obozy - zwolenników i zdecydowanych przeciwników. Dyskusja na temat islamizacji Europy staje się coraz bardziej gorąca i przeniosła się także na kolońskie ulice. O sprawie donosi Nasz Dziennik.
Od kilku dni zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy budowli wychodzą na ulice, aby przekonywać do swoich racji. W sercu Kolonii ma powstać meczet z 34-metrowymi wieżami i 55-metrowym minaretem. Zgodę na budowę tak wielkiej świątyni, nie zważając na liczne protesty, wydała socjaldemokratyczna burmistrz Kolonii Elfi Scho-Antwrepes. Przeciwko budowie meczetu zdecydowanie wypowiada się większość kolończyków popierana przez ruch społeczny Pro Koeln - Dla Kolonii informuje dalej "Nasz Dziennnik". Oponenci przypominają, że w Kolonii jest 27 meczetów, do których przychodzi na nabożeństwa regularnie jedynie ok. 4,5 tys. wiernych, więc nie ma potrzeby budowania następnego i to tak ogromnego. - Protestujemy przeciwko budowie wielkiego meczetu w Kolonii, gdyż po pierwsze muzułmanie nie są nadal najliczniejszą grupą w mieście i powinni się liczyć z uczuciami innych społeczności, a po drugie - stale łamią porozumienia z władzą - wskazuje w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" przewodniczący Pro Koeln Markus Beisicht. Dodał, że muzułmanie celowo co dwa lata zmieniają imama jedynie po to, aby nie miał on możliwości w tak krótkim okresie na jakąkolwiek integrację z niemieckim społeczeństwem. - Muzułmanie po prostu nie zamierzają się integrować - stwierdził szef Pro Koeln. Taka taktyka izolacji przyjęta przez niemieckich muzułmanów przynosi fatalne skutki także dla ich społeczności. Dowodem na to jest bardzo niski, w zasadzie beznadziejny, poziom edukacji dzieci islamskich, które nie są w stanie odebrać nawet podstawowego wykształcenia w niemieckim systemie nauczania. - Naszym zdaniem takie wielkie meczety jedynie pogłębiają ten mechanizm i dlatego zdecydowanie się jemu przeciwstawiamy - dodaje Beisicht. Zdaniem ekspertów, w ciągu najbliższych lat Kościół chrześcijański w Niemczech będzie zmuszony do "wyzbycia się" minimum połowy swoich świątyń. Powodem takiego stanu rzeczy jest masowe wypisywanie się Niemców z Kościoła, a także poważne kłopoty finansowe większości parafii. Według danych niemieckiego Episkopatu, w okresie 1950-2000 liczba wiernych katolików uczęszczających na Msze Święte zmalała z 12 mln do jedynie 4 milionów - podsumowuje dyskusje "Nasz Dziennik".
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.