Jezuita, dziś dyrektor programowy Radia Watykańskiego, ks. Andrzej Koprowski przez 19 lat kontaktował się z SB. Nie podpisał zobowiązania do współpracy, a rozmawiając z SB, chciał uzyskać dla Kościoła większą swobodę działania - donosi na podstawie publikacji przygotowanej przez Przegląd Powszechny Gazeta Wyborcza.
Jeden z esbeków scharakteryzował go jako "zwolennika prymasa Glempa, bardzo krytycznego wobec innych, niechętnego Kościołowi krakowskiemu". Ks. Koprowski wyjaśnia w wywiadzie: "Nie pociągało mnie wchodzenie w grupy rewolucyjnych działaczy. Natomiast bardziej praca u podstaw, normalne życie, byle byłoby ono nieskomunizowane i bardziej sensowne". Zaprzecza, by był niechętny wobec Kościoła krakowskiego: "Przypuszczam, że tę formułę dodawali mechanicznie, by dzielić księży polskich". Po kolejnym spotkaniu - w 1985 r., kilka miesięcy po zabójstwie ks. Jerzego Popiełuszki - esbek zanotował: "Nasuwają mu się wątpliwości, co nam daje dialog. Tyle lat współpracuje z nami, gdy występuje zabójstwo księdza dokonane przez funkcjonariuszy tego resortu. Obawia się, że coś się zachwiało w aparacie SB i jego kierownictwo nie panuje już nad biegiem wydarzeń. Osobiście uważa księży typu Popiełuszko za ludzi chorych psychicznie, którzy zaślepieni nienawiścią do komunizmu nie zdają sobie sprawy, że więcej robią zła kościołowi niż komunizmowi". Ks. Koprowski: "Nie mogę potwierdzić tego, co on napisał". Zakonnik nie pisał żadnych raportów. Nie brał też od esbeków pieniędzy ani prezentów. Jego teczka jest niekompletna: historykowi udało się odtworzyć tylko 12 spotkań, przebieg pozostałych 48 rozmów jest nieznany. Jezuita tłumaczy, dlaczego w ogóle zdecydował się je prowadzić: "Mieliśmy poczucie, że trzeba starać się wchodzić w każdą szparę systemu, by poszerzać zakres prac Kościoła. Po to, by stworzyć klimat, że jesteśmy otwarci na dialog i że nie jesteśmy zagrożeniem dla ustroju". Ale dodaje: "Dziś, czytając raporty SB, widać, że byliśmy naiwni". Dopiero w lutym 1985 r. sprawę o kryptonimie "Student" formalnie przejął wywiad. Z notatki służbowej Wydziału III Departamentu I: "O sprawach szczegółowych mówi tylko wówczas, gdy są one publicznie znane. Kontakt z SB traktuje jako formę dialogu, a nie współpracy". Rozmowy toczyły się np. o stosunkach dyplomatycznych między PRL a Watykanem. Także o tych spotkaniach ks. Koprowski informował generała zakonu i uzyskał jego zgodę. Wkrótce potem zaczął unikać kontaktów z SB. Notatka "Tibora" (oficera wywiadu) z 1987 r: "Operacyjnie - moim zdaniem - jest trudnym osobnikiem. Na współpracę w pełnym znaczeniu tego słowa nie zgodzi się. Oceniam, że jest gotów przekazywać konkretne informacje w zamian za pewne korzyści służbowe dla zakonu". Chociaż planowano "rozmowę werbunkową", w listopadzie 1987 r. zakończono sprawę ks. Koprowskiego. Powód: "Wybitnie niechętny stosunek do współpracy". Zdaniem Noszczaka "bilans kontaktów ks. Koprowskiego z wywiadem wypadł dla tej instytucji niekorzystnie", a bazując na dostępnych materiałach, "nie można kategorycznie stwierdzić, że ks. Andrzej Koprowski świadomie zgodził się na współpracę z SB". Publikację udostępniła Gazecie Wyborczej redakcja Przeglądu Powszechnego.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.