W wyniku powodzi w wielu krajach Afryki miliony ludzi walczą o przeżycie.
Padające od wielu dni ulewne deszcze w zachodniej, wschodniej, centralnej części kontynentu doprowadziły do katastrofalnej sytuacji, wpłynęły także na występowanie z brzegów rzek południowej Afryki. Jako jedne z pierwszych z pomocą ruszyły katolickie organizacje pomocy Misereor i Caritas międzynarodowa. Najbardziej dotknięte żywiołem z 17 afrykańskich krajów są: Togo, Mali, Uganda i Burkina Faso. W minionym tygodniu w nurtach rzek zginęło ponad 200 osób, a ok. miliona uciekło przed powodziami. Najgorsza sytuacja panuje w północno-wschodniej Ghanie i na północy Ugandy. "Powodzie szczególnie dotknęły najuboższe części krajów. W wyniku ulew, większość zbudowanych z gliny domów uległa całkowitemu zniszczeniu. Tegoroczne zbiory zbóż utonęły w błocie i wodzie, także zeszłoroczne zostały wymyte ze spichlerzy" - relacjonuje siostra Margaret Acing z miejscowości Gulu w północnej Ugandzie. Wcześniej tysiące osób opuściło obozy dla uchodźców w ogarniętej wojną domową Ugandzie, aby rozpocząć normalne życie w swoich wioskach. Teraz deszcze zniszczyły cały ich dobytek i powracają do obozów. Niemiecka akcja pomocy Misereor, która od ponad 50 lat działa w Afryce, Azji i Ameryce Łacińskiej, utworzyła specjalny fundusz w wysokości 50 tys. euro na rzecz pomocy ofiarom. "Właściwie rozmiary katastrofalnych powodzi są widoczne dopiero teraz, kiedy ludzie nie mogą zebrać zbóż i są zdani na pomoc z zewnątrz" - podkreślił Michael Hippler, szef działu pomocy dla Afryki w Misereor. Caritas międzynarodowa dotychczas przeznaczyła 54 tys. euro na pomoc ofiarom powodzi w Togo i 90 tys. euro dla Mali. W najbliższych dniach akcja pomocy obejmie Burkinę Faso, Ugandę i Niger. Do krajów tych wysyłana jest żywność, lekarstwa, woda pitna i odzież. W następnej kolejności powodzianie otrzymają materiały do odbudowy swoich domostw i pomoce szkolne dla dzieci.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.