Jest coś takiego u wielu ludzi, że oddaliby życie za posiadanie władzy, zwłaszcza najwyższej. Bardzo dawno temu ta walka na śmierć i życie o władzę obejmowała raczej tylko grupę osób. Dziś w tzw. demokracji walka owa, choć bezkrwawa, rozlała się szeroko na społeczeństwo - napisał w Naszym Dzienniku ks. Czesław Bartnik.
6. Potępić patriotów duchownych? Bądźmy logiczni: jeśli "Kościołowi nie wolno mieszać się do polityki", to należy potępić wszystkich, dawnych i obecnych, zarówno duchownych, jak i świeckich, o ile działali w imię religii. Trzeba by zatem potępić Mieszka I i duchownych, którzy go chrzcili, bo łączyli Kościół i państwo i sprzeciwiali się legalnej władzy cesarza niemieckiego. Trzeba by potępić wszystkich naszych kapelanów, którzy w naszej historii zagrzewali przed każdą bitwą naszych rycerzy i żołnierzy do boju, bo to była polityka. Trzeba by potępić następnie wszystkich duchownych polskich, którzy działali na rzecz wyzwolenia Polski, zwłaszcza tych biorących udział w powstaniach i w partyzantce czy też na wygnaniu, a więc ks. Stanisława Brzóskę, ks. Stanisława Skorupkę i setki im podobnych. Trzeba by potępić setki księży, którzy w czasach okupacji niemieckiej i sowieckiej ratowali Naród, wtrącając się do polityki władz okupacyjnych. Trzeba by zresztą potępić u nas prawie wszystkich prymasów i biskupów, którzy w większości do II wojny światowej brali czynny udział w życiu politycznym, a szczególnie Prymasa Wyszyńskiego, który bronił nie tylko Kościoła, ale i Narodu, i Polski przed zagładą sowiecką. Trzeba by potępić wszystkich kapelanów "Solidarności", która była też ruchem politycznym. Trzeba by było nie beatyfikować, lecz potępić ks. Jerzego Popiełuszkę, który się zaangażował w opór przeciwko władzy państwowej. Trzeba by wreszcie potępić wszystkich papieży, którzy nie tylko prowadzili politykę kościelną, ale i uczestniczyli w polityce światowej, a Jan Paweł II przyczynił się do obalenia dyktatury komunistycznej. A zatem świeccy katolicy mają wszelkie prawa i obowiązki polityczne, powinni nawet przewodzić życiu politycznemu, bo wierzą w politykę Opatrzności, a i duchowni są pełnoprawnymi obywatelami i choć prawo kościelne zakazuje im bez pozwolenia sprawować urzędy i stanowiska polityczne oraz należeć do partii, to jednak jako duchowni powinni rozwijać politykę ewangeliczną, która nikogo nie zniewala, ale przecież zmierza do najwyższego dobra społeczeństwa, państwa i narodu. Wiara w Boga bowiem jest najwyższym czynnikiem polityki w szlachetnym znaczeniu. Słowem, wszelka polityka ma sens najwyższy, gdy dokonuje się pod życiodajnym horyzontem Boga. Katolik ma nie tylko wierzyć sobie w duszy, ale także godnie realizować wiarę we wszystkich dziedzinach życia. Patologiczne i uporczywe nastawanie na Kościół Także z drugiej strony trwa ciągłe nastawanie na Kościół ze strony większości polityków, przynajmniej na niektóre dziedziny Kościoła. Wyjątki są raczej niezbyt liczne. Znaczniejsi politycy zbyt łatwo wynoszą się ponad Kościół i ponad Boga samego. Jest to jakaś ciężka patologia duchowa. W sumie i w polskiej polityce państwa względem Kościoła, czy przynajmniej w polityce niektórych partii i ugrupowań, jest dziś ciągle dużo naśladowania totalitaryzmów takich jak bolszewizm i hitleryzm. Może nie wszystkie partie antykościelne w Polsce wiedzą, że kopiują w wielu punktach politykę Hitlera w stosunku do katolicyzmu niemieckiego, choć tam Kościół nie bardzo się opierał. Otóż w Niemczech w latach 1934-1939 naczelnym dążeniem było, jak mówiła propaganda, "odpolitycznienie" Kościoła. Miał on być całkowicie wyparty z forum publicznego, czego i u nas chcą SLD, LiD, katolewica, UW, PO i inne.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.