Jest coś takiego u wielu ludzi, że oddaliby życie za posiadanie władzy, zwłaszcza najwyższej. Bardzo dawno temu ta walka na śmierć i życie o władzę obejmowała raczej tylko grupę osób. Dziś w tzw. demokracji walka owa, choć bezkrwawa, rozlała się szeroko na społeczeństwo - napisał w Naszym Dzienniku ks. Czesław Bartnik.
Rozwiązano bardzo liczne stowarzyszenia katolickie, zlikwidowano Katolicki Niemiecki Ruch Młodzieżowy, wprowadzając na jego miejsce Hitlerjugend (młodzież hitlerowska). Mediom katolickim pozwalano pisać tylko na tematy liturgiczne i pobożnościowe, czego u nas żąda się od Radia Maryja. Wyrzucono religię ze szkół, bo religia jest prywatna, a szkoła państwowa. Tego samego u nas chce ciągle katolewica i postkomuniści. Z uniwersytetów usuwano profesorów, którzy nie chwalili hitleryzmu, czyli byli niepoprawni politycznie. Odcięto pomoc państwa dla szkół katolickich, czego chcą właśnie nasi antykatolicy w stosunku do Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej, dlatego że jest katolicka. Zakazano księżom poruszać w kazaniach tematy społeczne, polityczne, kulturalne i historyczne. Po paru latach ludzie, którzy się sprzeciwiali hitleryzmowi otwarcie, głównie katolicy i duchowni katoliccy, byli zsyłani do obozów. I u nas jest wielu, którzy chcieliby wysłać o. Rydzyka do Afryki, dlatego że jest zdecydowanym katolikiem i patriotą. Tak im każe ideologia liberalna, właśnie przychodząca również z Niemiec. Od 1936 r. zaczęła się iście współczesna akcja zohydzania Kościoła, głównie przez oskarżanie kapłanów, zakonników, zakonnic i wybitniejszych świeckich działaczy katolickich nie tylko o ciemnotę, wstecznictwo i zabobon, ale przede wszystkim o przestępstwa seksualne, o pederastię, homoseksualizm, rozpustę, przesadne bogacenie się, kradzieże, handel dewizami, oszustwa. Na prostych ludzi propaganda ta miała wielki wpływ. Głównym zarzutem przeciwko duchowieństwu, nawet za ich prywatne wypowiedzi, było to, że wtrącają się do polityki i już samo niewspieranie partii narodowego socjalizmu (NSDAP) oznaczało wrogość wobec państwa. Warto wszystko to sobie przypomnieć, gdy zarzuca się duchowieństwu, że ingeruje w politykę. Bardzo słusznie pisze p. Paweł Huelle: "Nie znać historii, to być zawsze dzieckiem". Dziś trudności Kościoła są jeszcze liczniejsze i bardziej się rozlały po całej Europie. Jest znamienne, że niemal wszystkie czynniki przywódcze i władze państwowe są w zdecydowanej większości krajów Europy niekatolickie, a nawet wrogie katolicyzmowi i ateizujące. Jak widać, katolicy wszędzie dali się zapędzić do niewoli, a to z powodu błędnego mniemania o niewłaściwości brania przez nich udziału czynnego w życiu politycznym. Bardzo wiele szczytów władzy zostało opanowanych przez masonerię europejską, już właściwie na stałe. Europa Zachodnia z Brukselą na czele nie ogranicza się do siebie samej, lecz swój charakter polityki antykatolickiej usiłuje szerzyć w nowych krajach Unii, a przede wszystkim w Polsce, w której widzą zagrożenie dla swej ateizacji Europy. Objawia się to wielorako. Najpierw w potężnych ingerencjach w nasze wybory. Nieprzypadkowo b. prezydent Czech Vaclav Havel zasugerował ostatnio, by polskie wybory były kontrolowane. Po nim i sama OBWE zaproponowała przysłanie swoich obserwatorów, podając w nocie ustnej, że PiS jest niewiarygodny, nacjonalistyczny i nie gwarantuje ateizacji Polski. Przy tym Bruksela popiera PO i b. UW. W atakach na Polskę dużą rolę odgrywa lobby żydowskie, czerpiące zresztą inspirację od naszych obywateli. Dzieje się tak, mimo iż Kaczyńscy otworzyli szeroko przed Żydami wszelkie możliwości w Polsce. Znamienne jest, że przywrócona u nas 9 września 2007 r. potężna, ogólnoświatowa żydowska loża masońska Bnai Brith ("Synowie Przymierza"), za akceptacją Prezydenta, bierze sobie m.in. za cel poskromienie Ojca Rydzyka i Radia Maryja za rzekomy antysemityzm, choć w gruncie rzeczy chodzi o zdławienie polskiego ośrodka katolickiego niezależnego ani od Niemców, ani od ideologii liberalnej.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.