Egipskie fatwy śmieszne i straszne

Egipskie autorytety religijne wydają coraz bardziej kontrowersyjne opinie. I chociaż media domagają się ich odejścia, egipskie władze twardo bronią posłusznych szejków i muftich - doniosła Gazeta Wyborcza.

Zdumieni Egipcjanie zobaczyli, jak ubrany w czarny płaszcz i biały turban dostojny brodaty starszy pan ze łzami w oczach prosi media, żeby zostawiły go w spokoju, bo ma dosyć "nieznośnej nagonki" na jego osobę. Prosił nie byle kto, bo sam Ali Dżuma, wielki mufti Egiptu, najważniejszy uczony muzułmański w kraju. Jego fatwy (opinie) mogą mieć wiążącą moc prawną. Mufti ma rację. Rzeczywiście od kilku tygodni jego nietykalna dotąd osoba jest obiektem bezprecedensowej nagonki. Egipskie media, intelektualiści, a nawet parlament jednym głosem domagają się jego odejścia. Powodów nie brakuje. W zeszłym roku mufti zszokował świat fatwą potępiającą rzeźbiarzy i ich dzieła. Wtedy nawet władze przestraszyły się, że setki egipskich zabytków mogą stać się celem fanatyków. Ale naprawdę Egipcjan rozwścieczyły ostatnie wyczyny Alego Dżumy. W zeszłym tygodniu mufti stwierdził, że nielegalni imigranci z Egiptu, którzy na początku listopada utonęli u wybrzeży Włoch, zginęli z własnej winy. - Kierowali się własną ambicją i chciwością, dlatego nie mają co liczyć na pójście do nieba - mówił mufti w czasie, gdy rodziny ofiar czekały na lotnisku na przywiezienie ciał. A kilka dni temu Ali Dżuma oświadczył, że ludzie, którzy wchodzą na drogę jadącego samochodu, to samobójcy i dlatego kierowców nie można winić za ich śmierć. Ta dziwna pozornie fatwa nabrała sensu, kiedy okazało się, że wydano ją tydzień po tym, jak policyjny samochód przejechał kobietę próbującą nie dopuścić do aresztowania krewnej. We wrześniu, gdy egipscy dziennikarze szli za kratki za informowanie o kiepskim stanie zdrowia prezydenta Hosni Mubaraka, władze niespodziewanie dostały poparcie od szefa najważniejszej instytucji świata islamu - kairskiego uniwersytetu al Azhar. Szejk Muhammad At Tantawi, powołując się na Koran, stwierdził wówczas, że "ci, którzy dopuszczają się zniesławienia, muszą ponieść karę 80 batów". Rzeczywiście Koran przewiduje taką karę, ale tylko wtedy, gdy w grę wchodzi nieprawdziwe oskarżenie o cudzołóstwo. Jednak nikt nie miał wątpliwości, o kim mówi Tantawi, który kilka dni wcześniej wzywał do bojkotu gazet "szerzących nieprawdziwe plotki". - Jesteśmy zszokowani, że taki autorytet rozmyślnie zaostrza nagonkę na media - oświadczył na to związek egipskich dziennikarzy. Oburzony jest też egipski intelektualista Gamal al Banna. "Autorytety religijne mają wspierać ludzi przeciwko złej władzy, słabych przeciwko silnym. Tantawi postępuje dokładnie odwrotnie" - napisał w dzienniku "Al Masr al Jaum", domagając się dymisji uczonego. Szejka w 2000 r. mianował nie kto inny jak sam prezydent Hosni Mubarak i tylko on może go odwołać. Problem nie dotyczy tylko Egiptu, bo fatwy egipskiego muftiego i al Azharu trafiają do muzułmanów na całym świecie. Saudyjski dziennikarz Abd Allah al Mutairi napisał, że Tantawi ma "spojrzenie i umysł rodem ze średniowiecza". - Takie fatwy i tacy ludzie przynoszą wstyd islamowi - pisze al Mutairi. Tantawi nie jest jedynym członkiem al Azharu, który szarga opinię szacownej instytucji. W maju szef wydziału badającego hadisy (historie z życia proroka Mahometa) ogłosił, że znalazł sposób na ominięcie zakazu przebywania niespokrewnionych mężczyzn i kobiet w jednym pomieszczeniu. Dr Izza Atija ogłosił, że wystarczy dopuścić do tego, aby kobiety karmiły piersią swoich współpracowników, co pozwoli im traktować ich jak członków rodziny i nie tylko przebywać z nimi w jednym pokoju, ale nawet zdejmować hidżab, muzułmańskie nakrycie głowy. Ta fatwa wywołała prawdziwą burzę i chociaż dr Atija został zawieszony, to jednak w mediach nie cichnie dyskusja na temat fatw i ludzi, którzy mają prawo je wydawać. Sam Tantawi doskonale zdaje sobie sprawę z siły oddziaływania takich opinii. - Fatwa ma olbrzymi wpływ na życie ludzi, na ich przekonania i poglądy. Mówi im, co jest dozwolone, a co zakazane - pisze na oficjalnej stronie al Azharu. Mimo burzy w mediach Dżuma i Tantawi nie mają się czego bać, dopóki nie narażą się władzom. Wielki mufti mimo wczorajszych łez,chyba dobrze o tym wie, bo sam mówił, że "ma nadzieję, że zamieszanie wokół jego osoby wkrótce ucichnie".

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
3°C Piątek
rano
10°C Piątek
dzień
10°C Piątek
wieczór
8°C Sobota
noc
wiecej »