Dwa miesiące temu księża katoliccy otrzymali prawo odprawiania mszy świętej w tradycyjnym rycie. Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że motu proprio Benedykta XVI wielu kapłanów wprawiło w niemały popłoch - npisała Rzeczpospolita.
Czyżby rację miał jeden z uczestników sondy przygotowanej przez dwumiesięcznik Christianitas sugerujący, że 95 proc. duchownych w Polsce nie rozumie racji, którymi kierował się papież, gdy przywracał dawną liturgię, i nie jest w stanie wyjaśnić wiernym, dlaczego stara msza wróciła? Lukę tę stara się wypełnić najnowszy, specjalny numer Christianitas poświęcony w całości „Mszy Wszechczasów” – jak nazywają redaktorzy przedsoborowy ryt. Niewielu pamięta zapewne czasy sprzed blisko 40 lat, gdy msza trydencka nagle została wyrugowana z kościołów i zastąpiona liturgią zreformowaną przez papieża Pawła VI. „Burzono starożytną budowlę i tworzono inną, nawet jeśli używano do tego materiałów, z których była zbudowana stara konstrukcja” – powie wiele lat później Benedykt XVI cytowany przez Christianitas. Liturgia straciła swój liryczno-kontemplacyjny charakter i stała się ucztą – czasem nawet w dosłownym tego słowa znaczeniu. Zniesiono gesty adoracji i zlikwidowano niektóre modlitwy. Ksiądz odwrócił się twarzą do wiernych, a tyłem do ołtarza z tabernaculum. Najbardziej widoczną zmianą był jednak język – łacinę zastąpiły języki narodowe. „Taki duch wtedy panował: to, co nowe, miało być dobre tylko dlatego, że nowe. (...) Wszystko musi być zrozumiałe, nawet tajemnica wiary. Wszystko twarzą do ludzi, bo przecież dla człowieka jest to wszystko...” – wspomina z lekką ironią w dwumiesięczniku ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski, kapłan Opus Dei. Istniejąca niemal od początków chrześcijaństwa msza stała się symbolem wstecznictwa i schizmy. Do dziś wielu hierarchów uważa, że powrót do dawnych form liturgicznych cofnie Kościół z drogi dialogu i ekumenizmu. Autorzy Christianitas przekonują, że obawy są nieuzasadnione – msza trydencka pomoże przywrócić do Kościoła tradycję, z której tak pochopnie zrezygnowano.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.