Nikt ani w Rosji, ani w Europie nie potrzebuje sporów katolicko-prawosławnych - uważa bp Jerzy Mazur, ordynariusz diecezji ełckiej.
Biskup Mazur w latach 1998-2002 stał na czele administratury apostolskiej Wschodniej Syberii z siedzibą w Irkucku. Był ordynariuszem diecezji św. Józefa w Irkucku. KAI: Jak Ksiądz Biskup skomentowałby wypowiedź prawosławnego metropolity Cyryla, że Rosyjski Kościół Prawosławny (RKP) nigdy nie zgodzi się na istnienie na terenie Rosji katolickich diecezji. Zaproponował, aby zdegradować je do poziomu administratur apostolskich? - Chciałbym zwrócić uwagę na szerszy kontekst. Kiedy mówimy o dialogu katolicko-prawosławnym i próbujemy ocenić jego wysiłki to spotykamy się z wieloma problemami. Jednym z najważniejszych jest pytanie, czy obie strony pragną tego dialogu? Jeśli mamy takie pragnienie, to powinniśmy szukać tego co nas łączy i jednoczy. Oczywiście musimy także mówić o tym co nas różni, ale powinniśmy zająć postawę gotowości do dialogu. Po Soborze Watykańskim II strona katolicka jest do niego zawsze gotowa. Ze strony RKP słyszymy natomiast zawsze zarzuty takie jak: uprawianie prozelityzmu, o prawosławnych ziemiach kanonicznych, problem Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego na Ukrainie, zastrzeżenia do pracy kapłanów i sióstr zakonnych na terenie Rosji, niewygodnych biskupach, itp. Teraz jest mowa o diecezjach ustanowionych w 2002 r. przez Jana Pawła II. Powstaje pytanie, jakie będą następne zarzuty. KAI: Kościół katolicki, liczący w Rosji jak się szacuje od 600 tys. do 1,5 mln wiernych, żyjących w wielkim rozproszeniu nie może stanowić raczej żadnego zagrożenia dla prawosławnych. - Tak musimy zadać sobie pytanie kim są rosyjscy katolicy. Są to potomkowie zesłańców, deportowanych, czy jeszcze osób, które w czasach carskich reform rolnych osiedliły się na terenach Rosji. Są to ludzie różnych narodowości, dużą część stanowią Polacy, Niemcy, Litwini, Białorusini, Ukraińcy, Koreańczycy. Dzisiaj Kościół katolicki ma obowiązek objąć ich swoją opieką. Są oni ofiarami prześladowań i Kościół musi pomóc im wrócić do wiary ojców i dziadów. Kościół pełni właśnie w Rosji taką rolę i nie ma mowy o żadnym prozelityzmie. KAI: A co z argumentacją o tzw. terytorium kanonicznym... - Patrząc z dzisiejszej perspektywy na zsyłki, deportacje i migrację ludzi musimy podejść do tego zagadnienia nie geograficznie, lecz antropologicznie. Dzisiaj granica terytorium kanonicznego nie przebiega na rzece, czy górach, granicach państwa, lecz w sercu człowieka. W takich kategoriach człowiek może tylko mówić o swoich duchowych korzeniach i religijności.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.