Różne stowarzyszenia, ruchy zdały sobie sprawę, że trzeba przyjąć w społeczeństwie postawę aktywną i brać sprawy w swoje ręce - mówi w rozmowie z Naszym Dziennikiem Eduardo Hertfelder, prezydent Instytutu Polityki Rodzinnej (Instituto de Politica Familiar) w Madrycie.
- 1,5-milionowa manifestacja w obronie rodziny, która 30 grudnia odbyła się w Madrycie, to wielki sukces hiszpańskich katolików. Niepokojące jest jednak to, że inicjatywa wywołała poruszenie inne od oczekiwanego - politycy lewicowi i liberalni od razu zaczęli proponować dalszą depenalizację aborcji. - To prawda, że reakcja społeczno-obywatelska w Hiszpanii nie ma precedensu. Różne stowarzyszenia, ruchy zdały sobie sprawę, że trzeba przyjąć w społeczeństwie postawę aktywną i brać sprawy w swoje ręce. Podziemie aborcyjne istniało w Hiszpanii od lat, ale straszliwa prawda o nim oraz fakt, że Hiszpania jest aborcyjnym rajem, ujrzały światło dzienne dopiero dzięki inicjatywie organizacji katolickich, które zwróciły uwagę władz i opinii publicznej na ten problem. - Czy ta manifestacja miała związek ze skandalem aborcyjnym, który wybuchł w Hiszpanii przed kilkoma tygodniami? - Nie miała bezpośredniego związku z tym skandalem, jednakże przyczynił się on do uwrażliwienia opinii publicznej i rodzin hiszpańskich w kwestii aborcji i w tym sensie ma związek z manifestacją. Trzeba tu zaznaczyć, że w ciągu ostatnich 30-35 lat hiszpański Kościół nie wychodził na ulice - to był - pierwszy raz, kiedy Kościół zorganizował taki akt uliczny od śmierci generała Franco w 1975 roku. Datę manifestacji wyznaczono na 30 grudnia, czyli dzień Świętej Rodziny. Hiszpanie masowo odpowiedzieli na wezwanie Kościoła, ponieważ rodzina hiszpańska od wielu lat pozostawiona była przez administrację państwową i partie polityczne sama sobie, a przez obecny rząd wręcz atakowana. - Rząd socjalistów zaatakował hiszpańską rodzinę wyjątkowo amoralnym prawodawstwem. - Tak. Jedną z najbardziej destrukcyjnych rzeczy było wprowadzenie szybkich rozwodów, które walnie przyczyniły się do rozkładu instytucji rodziny w Hiszpanii. Teraz gruchnęła prawda o podziemiu aborcyjnym w tym kraju. Zabija się ok. 100 tys. poczętych dzieci rocznie, co czyni z aborcji pierwszą przyczynę śmiertelności w kraju, a z Hiszpanii prawdziwe centrum łatwej aborcji - a wszystko to z powodu luk ustawowych i braku starania ze strony władz, by istniejące prawo było przestrzegane. - Żeby dokonać aborcji w Hiszpanii, wystarczy mieć pieniądze... - Tak, wystarczy mieć zaledwie 300 euro. Każda kobieta może dokonać zabiegu pod przykrywką problemu psychologicznego - czegoś, co wymyka się definicji i może być dowolnie interpretowane - i to w dowolnym momencie, do ostatniego momentu ciąży. 97 proc. aborcji w Hiszpanii dokonuje się z powodu "istnienia ryzyka psychologicznego lub fizycznego dla matki". Hiszpania stała się w ten sposób kierunkiem turystyki aborcyjnej.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.