W Rzeczpospolitej Paweł Milcarek ostro skrytykował jezuitów. Mówiąc ściśle, tylko dzisiejszych, bo dawniejszych pochwalił. Jego teza jest - z grubsza rzecz biorąc - taka: Gdy ten zakon zwany oficjalnie Towarzystwem Jezusowym powstał w XVI wieku, zachowywał się właściwie, bo bronił chrześcijańskiej ortodoksji przed zeświecczeniem i herezją - napisał w Gazecie Wyborczej Jan Turnau.
Ale dzisiaj jezuici są zupełnie inni: gonią za nowoczesnością, starają się być modni za wszelką cenę, niektórzy jakby wstydzą się swego dziedzictwa, kontestują katolicką naukę moralną. Marksizują, zrównuj ą chrześcijaństwo z buddyzmem, chcą być koniecznie oryginalni - pisze Turnau w felietonie zatytułowanym "Jezuitów pochwała krótka". Otóż i teraźniejszość, i przeszłość jezuicką widzę inaczej. I dawniej, i dziś jest tak samo. Jezuici bronią zawsze Kościoła katolickiego nie przez totalne zanegowanie nowoczesności, tylko przez dialog z nią. W dawnych czasach też w tak pojętej postępowości niektórzy posuwali się bardzo daleko. Wystarczy przeczytać „Prowincjałki” Pascala, by dowiedzieć się, jak w wieku XVII niektórzy teologowie z Towarzystwa Jezusowego zdecydowanie liberalizowali katolickie zasady moralne. Pascal narysował karykaturę, był niemal ówczesnym integrystą - ale obśmiewając, pokazał pewien wysiłek dialogu. Zresztą mam przykład mniej dyskusyjny -jezuici w Chinach. Próbowali radykalnie godzić katolicyzm z konfucjanizmem, Rzym uznał to wtedy za błąd i wypaczenie, ale dzisiaj postąpiłby inaczej. Są możliwe dwie postawy chrześcijanina wobec otaczającego świata: obrażenie się albo próba rozmowy. Ta druga wydaje mi się ryzykowna, ale bardziej owocna ewangelizacyjnie - jeszcze nikt nikogo nie nawrócił anatemą. Staram się zatem towarzyszyć jezuickiemu Towarzystwu.
Miejsce to będzie oddalone od miejsc pochówków ludzi, "aby nikogo nie urazić".
Był to pierwszy zdobyty przez Polaków główny wierzchołek ośmiotysięcznika.
Oferuje bazę wojskową i złoża litu i przyjęcie przesiedlanych ze Strefy Gazy.