Abp. Alfons Nossol: Bez dialogu nie ma jedności

Brak komentarzy: 0

KAI/J

publikacja 13.01.2008 22:44

W żadnym innym kraju nie traktuje się styczniowego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan tak poważnie jak u nas - mówi KAI abp Alfons Nossol, jeden z najbardziej znanych polskich ekumenistów.

Dokument o apostolskości Kościoła nie ma tej rangi, co podpisana w 1999 Deklaracja katolicko-luterańska w sprawie nauki o usprawiedliwieniu, ale też jest bardzo ważny, ponieważ apostolskość jest jednym z filarów Kościoła. KAI: Nie da się jednak uniknąć pytania o sukcesję apostolską, która dla protestantów nie ma większego znaczenia, choć niektóre Kościoły luterańskie formalnie mogą się nią wykazać. Czy zatem w ogóle nie podejmowaliście tej sprawy w czasie obrad Komisji? - Rzeczywiście, jest to dość szczególny problem. Pamiętam, jak to przy różnych okazjach niektórzy przedstawiciele luterańscy, zwłaszcza zza Oceanu, pytali nas z wyraźnym wyrzutem: po co wciąż wspominać tę sukcesję apostolską? Przecież to nie jest takie ważne. Odpowiadałem im wtedy, że jeśli ktoś jest chrześcijaninem i myśli o Kościele Chrystusowym, to sukcesja jest czymś bardzo ważnym. Można ją różnie rozumieć i wyjaśniać z teologicznego punktu widzenia, ale jest ona nieodzowna dla istnienia Kościoła. Nie ma Kościoła bez sukcesji apostolskiej. Trzeba też pamiętać o trzech koncepcjach sukcesji, które najogólniej można przedstawić następująco: dla Kościoła katolickiego jest to nieprzerwany łańcuch święceń przez nakładanie rąk, począwszy od apostołów. Prawosławni uczą, że biskup jest następcą nie jednego apostoła, ale Kolegium Dwunastu, dla protestantów natomiast podmiotem sukcesji jest gmina bądź zbór. Przy takim ujęciu sam zbór może przekazywać innym "władzę święceń" a nawet może odprawiać nabożeństwo eucharystyczne ktoś, kto nie ma święceń. Większość Kościołów luterańskich uczestniczących w dialogu uważa to za nadużycie, ale niestety są Kościoły, zwłaszcza w Ameryce, które tak właśnie postępują. I takie rozumienie sukcesji przez protestantów jako swego rodzaju więzi między czasami apostolskimi i współczesnymi jest już czymś korzystnym, budzącym nadzieję na lepszy rozwój kontaktów między naszymi Kościołami. KAI: Była to, jak wspomniał Ksiądz Arcybiskup, czwarta faza rozmów katolicko-luterańskich. Co dalej? - Jeszcze w tym roku winna się rozpocząć piąta runda dialogu i sami protestanci zaproponowali dwa tematy przyszłych obrad - prymat w Kościele oraz postać Marcina Lutra i zjawisko protestantyzmu. W tej pierwszej sprawie chcą się wraz z nami zastanawiać, czy ma to być prymat jurysdykcyjny, a więc na płaszczyźnie prawa i władzy w Kościele, czy też przewodniczenie w miłości. A co do Lutra i luteranizmu, to miałaby to być refleksja: czy był on wyjątkowym człowiekiem wiary - homo religiosus, czy może raczej "rebeliantem"? I czy musiało dojść do reformacji czy może należało poprzestać na reformie Kościoła? KAI: Wiadomo, że Luter nie chciał tworzyć nowego Kościoła... - Tak, ale z drugiej strony cały ówczesny kontekst historyczny, kościelny, społeczny, kulturowy i inny sprawił, że rozłam stał się nieunikniony, po prostu Luter nie doceniał tego wszystkiego. Znana jest wypowiedź Johanna Ecka [1486-1543], który po pełnym bólu okrzyku Lutra: "To ja to zrobiłem!", odparł: "Ani ty, ani ja - żaden z nas tego sam nie zrobił. Myśmy wszyscy się przeliczyli. Nikt z nas nie przypuszczał, że to przybierze taki obrót". KAI: A spotkanie Komisji katolicko-prawosławnej w Rawennie? W obecnej turze rozmów nowa Komisja zbiera się już nie co dwa lata, jak to było w latach osiemdziesiątych, ale co roku, jakby chciała nadrobić czas stracony w następnej dekadzie, gdy nie obradowała... - I znów będzie cykl dwuletni: w tym roku będą obradować komitet koordynacyjny i trzy podkomisje problemowe dla omówienia zadanych im tematów, które następnie przekażą komitetowi, który to zbierze i przygotuje odpowiedni materiał pod obrady plenarne Komisji ds. Dialogu na następny rok. Te trzy podkomisje zajmą się zagadnieniami, które omawialiśmy w Rawennie: soborowością, wspólnotą-koinonią i na tym tle problemem prymatu. Chodzi o wyjaśnienie m.in. takich spraw jak pierwsza siedziba Kościoła regionalnego i później światowego, jak wyglądał prymat papieża w pierwszym tysiącleciu, potem - jak to było w drugim i wreszcie dezyderaty na przyszłość.