Rząd w Ankarze zgłosił w parlamencie projekt zniesienia zakazu noszenia chust na uniwersytetach, spełniając obietnicę sprzed sześciu lat - napisała Gazeta Wyborcza.
- Ten niesprawiedliwy zakaz zostanie zniesiony - zapowiadał w 2002 r. premier Recep Tayyip Erdogan, którego córki na co dzień zakładają chusty. Ale jak wszystkie młode Turczynki muszą je zdejmować podczas zajęć na państwowym uniwersytecie. Podobnie jak deputowane w parlamencie czy urzędniczki w godzinach pracy. Religia i państwo zostały ściśle rozdzielone we współczesnej Turcji, utworzonej w latach 20. ubiegłego wieku przez generała Mustafa Kemala Paszę na gruzach imperium otomańskiego. W kraju, którego 99 proc. mieszkańców to muzułmanie, laickość i tożsamość narodowa są fundamentami państwa. Ich gwarantem jest wojsko, które pod koniec lat 90. odsunęło partię religijną od władzy. Jednak po ubiegłorocznych wyborach Partia Sprawiedliwości i Rozwoju premiera Erdogana, ugrupowanie forsujące silne związki państwa z religią, ma przygniatającą przewagę w parlamencie i swojego prezydenta. Plan zniesienia chust popiera też prawicowa Nacjonalistyczna Partia Działania, które razem mają 410 deputowanych w 550-osobowym parlamencie. Obowiązujący dziś zakaz noszenia chust na uniwersytetach nie opiera się na ustawie, lecz na orzeczeniu sądu konstytucyjnego z lat 80. Przeciwne mu partie argumentują, że miliony kobiet noszących chusty nie mogą być dłużej karane zakazem edukacji. Tak też zapisano w ogłoszonym wczoraj projekcie zmian w konstytucji: "nikt z powodu ubioru nie może zostać wykluczony z systemu szkolnictwa wyższego". Zastrzeżono jedynie, że chusta nie może zakrywać twarzy. Projekt odnosi się tylko do studentek. Urzędniczki i parlamentarzystki nadal nie będą mogły przychodzić w chustach do pracy. Propozycja budzi kontrowersje - protestują rektorzy szkół wyższych i sędziowie, którzy uznają ją za atak na fundamenty laickiej republiki. Niektórzy ze zgrozą przypominają słowa premiera, który stwierdził niedawno, że "niestety, przyjęliśmy z Zachodu wiele niemoralnych wzorców niezgodnych z naszymi wartościami".
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.