Reklama

Modli się za kapłana, który go wykorzystał

Chciałbym wierzyć, że teraz wewnątrz Kościoła rozpocznie się poważna dyskusja, jak uniknąć takich dramatów - mówi Szczepan, jedna z ofiar księdza Andrzeja - pisze Gazeta Wyborcza.

Reklama

Paweł Wiejas: Rzecznik kurii metropolitalnej w Szczecinie ks. Sławomir Zyga pytany, dlaczego kuria zajęła się sprawą ks. Andrzeja dopiero po kilkunastu latach, odpowiedział, że "jest to pytanie do poszkodowanych, dlaczego przez tyle lat nie skorzystali z drogi cywilno-prawnej". Dlaczego nie poszedł pan do prokuratury, będąc wykorzystywanym seksualnie przez księdza Andrzeja? Szczepan: W roku 1992, gdy przyszedłem do ogniska, miałem 17 lat i poważne problemy z samym sobą. Ognisko dało mi szansę. Byłem wystraszonym nastolatkiem, który wtedy z wdzięcznością przyjął pomoc. Gdy zostałem wykorzystany przez księdza, czułem, że świat zawalił mi się na głowę. W pierwszym odruchu opowiedziałem o tym innym chłopcom. Wśród nich znalazł się jeden, który poinformował księdza Andrzeja. Następnego dnia zostałem wyrzucony z ogniska, zresztą w bardzo brutalny sposób. Myśl o tym, że znajdę się na ulicy zupełnie sam, obezwładniła mnie. Byłem kompletnie przerażony. Ja przecież powiedziałem prawdę o tym, kim naprawdę jest ksiądz. Nikt mi nie pomógł. Kto miał uwierzyć takiemu wyrzutkowi jak ja? Miałem iść do prokuratury? Ja chciałem po prostu przeżyć. Zapomnieć o księdzu i tym, co mi zrobił. Poza tym sam czułem się winien tego, co zaszło. Czułem odrazę do samego siebie. Wziąłem jego winę na siebie i z tym żyłem przez lata. Czymś takim trudno dzielić się z innymi. - Mówi pan, że modli się za księdza Andrzeja... - Jest pan wierzący? Ja jestem, i to głęboko. Choć musiałem przejść długą drogę. Po tym, jak on mnie wykorzystał, przestałem ufać wszystkim, a już na pewno nie ufałem księżom. Nawet tym, o których wcześniej miałem bardzo dobre zdanie. W każdym z nich zacząłem dostrzegać księdza Andrzeja. Szybko odsunąłem się wtedy od Kościoła. Były jakieś sekty i poszukiwanie sensu życia od nowa. Z czasem okazało się, że byłem w błędzie, że są duchowni, którzy zamiast zastawiać pułapki na człowieka, potrafią mu pomóc. Trafiłem na nich. Dzięki nim wyzbyłem się nienawiści do człowieka, który uczynił mi tyle zła. Ja mu głęboko współczuję. Ja, jego ofiara, doczekałem się wreszcie pomocy, a on nadal musi żyć w tym swoim potwornym świecie. Dlatego proszę uwierzyć w moje modlitwy w jego intencji. Wiem, że ten człowiek przeżywa piekło. - Rzecznik kurii stwierdził wczoraj, że biskupi podejmowali stosowne kroki, aby wyjaśnić sprawę. - Mnie przesłuchano kilka lat temu. Powiedziałem to samo, co w zeznaniu, które opublikowaliście - że ksiądz mnie wykorzystał. Minęło tyle czasu, a końca sprawy nie widać. To najlepszy komentarz do tego, jak ta historia była wyjaśniana. Chciałbym wierzyć, że teraz wewnątrz Kościoła rozpocznie się poważna dyskusja, jak uniknąć takich dramatów. Ja i inni chłopcy z ogniska, których wykorzystał ks. Andrzej, jakoś poradziliśmy sobie. Wyczytałem, że jedni lepiej, inni nieco gorzej, ale żyjemy. Najważniejsze, żeby pomyśleć teraz o przyszłości, żeby już nigdy żadne dziecko nie musiało przechodzić przez to, co my.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
0°C Czwartek
rano
2°C Czwartek
dzień
3°C Czwartek
wieczór
0°C Piątek
noc
wiecej »

Reklama