Pogląd, że polskie chrześcijaństwo ma coś do powiedzenia Europie jest w naszym kraju popularny. Problem polega na tym, że zachowujemy się, jakbyśmy szli pod sztandarem nie pamiętając, co jest na nim namalowane.
Co może wnieść Polska do zjednoczonej Europy? Czy w nowej Europie jest miejsce na chrześcijaństwo, na kulturę? Czy też – jak chce to widzieć Umberto Eco – podstawą nowej Europy ma być jedynie wolność, szacunek dla innych idei i respekt dla życia (w rozumieniu wyłącznie wykluczenia kary śmierci)? Wokół tych tematów toczyła się zorganizowana przez KAI debata, w której udział wzięli profesorowie: Jerzy Kłoczowski, Janusz Tazbir, Stanisław Bylina, Bohdan Cywiński i Andrzej Chwalba. Rozmawiano o znaczeniu, odcieniach i specyfice chrześcijaństwa na ziemiach polskich od jego początków po dzień dzisiejszy, dotykając niezauważanych jego odcieni i fałszywych poglądów, które dominują w naszym postrzeganiu. Pokazywano wkład polskiego chrześcijaństwa i jego obecność w kulturze europejskiej na przestrzeni wieków. Czy z naszym dziedzictwem możemy być cenni dla Europy? Wydaje się, że nikt nie negował, że mamy co do niej wnieść. Pozostaje jedynie kwestia, czy ktoś zechce nas słuchać. Tu zdania były podzielone. Pesymistycznie nastawiony prof. Janusza Tazbir podkreślał, że wschód jest postrzegany jako gorszy i nikt od nas niczego nie będzie chciał wziąć. Z kolei prof.. Kłoczowski zauważał, że styka się z zainteresowaniem i pytaniami: czemu o tym nie mówicie? Konieczny jest wysiłek, by się zachodowi Europy i światu przedstawić. – podkreślał. Pogląd, że polskie chrześcijaństwo ma coś do powiedzenia Europie, że chce jej coś powiedzieć, jest w naszym kraju popularny – mówił prof. Cywiński – wielu ludzi chce się w takie działania zaangażować. Problem polega na tym, że zachowujemy się trochę tak, jakbyśmy szli pod sztandarem, nie pamiętając, co jest na nim namalowane. Po wysłuchaniu tej debaty nie sposób się z nim nie zgodzić. Prof. Jerzy Kłoczowski jest autorem książki: "Dzieje chrześcijaństwa polskiego".