Znajomość Chrystusa i świadomość Jego miłości musi poprowadzić nas do otwarcia na drugiego człowieka. Bez tego nic się nie wydarzy.
Nawrócenie pastoralne naszych wspólnot wymaga przejścia od duszpasterskich zabiegów o charakterze wyłącznie konserwującym do posługi zdecydowanie misyjnej. Ten fragment dokumentu z Aparecidy – klucz do obecnego pontyfikatu – cytował bp Grzegorz Ryś podczas kongresu o nowej ewangelizacji, który odbył się tydzień temu w Gliwicach. Misja, czyli głoszenie Dobrej Nowiny, to zadanie każdego z nas. Niezależnie, gdzie się znajduje. Ludzi nieznających Chrystusa coraz częściej mamy obok siebie. Obok – w przestrzeni wirtualnej, ale przede wszystkim obok – w świecie realnym. Trzeba ich zauważyć.
Wśród wielu problemów zarysowanych w Orędziu papieża Franciszka na Światowy Dzień Misyjny pojawia się bardzo istotne spostrzeżenie. Wymiana zawodowa i kulturowa […] powodują wielkie migracje ludzi. Niekiedy nawet wspólnotom parafialnym trudno jest stwierdzić z całą pewnością, które osoby przebywają czasowo, a które mieszkają na stałe na terytorium ich parafii.
Powiedziałabym mocniej: wspólnoty parafialne coraz częściej nie tylko nie wiedzą, czy ktoś mieszka na terenie parafii czasowo czy stale, ale wręcz nie wiedzą o istnieniu człowieka. Dotyczy to szczególnie parafii wielkomiejskich, w miastach uniwersyteckich, i ludzi młodych, wynajmujących mieszkanie na rok-dwa i z każdą przeprowadzką zmieniających parafię. Jak w takich warunkach budować poczucie wspólnoty z kimkolwiek? Jak w ogóle zauważyć, że człowiek się pojawił? Nawet jeśli pojawia się co niedziela w swoim kościele parafialnym (w przypadku studentów raczej na to liczyć nie należy) jeśli nie znajdzie dla siebie grupy ma wielką szansę pozostać niewidzialnym. Tym bardziej nie zostanie zauważony ktoś, kto pojawia się w kościele dość rzadko i nie czuje potrzeby zaangażowania.
To prawda: trzeba wspólnot. Warto dodać: wspólnot otwartych. Łatwo dostępnych, widocznych, takich do których wejście jest możliwe w każdym momencie. Nie tylko raz na rok. Ale trzeba też, byśmy wszyscy dostrzegali ludzi obok siebie. Ludzi spotykanych na klatkach schodowych, w windzie i w sklepie. Bliższych i dalszych sąsiadów.
O pojawieniu się człowieka w parafii wie w końcu przede wszystkim sąsiad. Nie chodzi o to, by od razu leciał ewangelizować. Ale trzeba, by zwyczajnie zauważył człowieka. Podjął wysiłek zapamiętania jego twarzy i zamienienia czasem kilku słów. Taki kontakt stwarza grunt pod wspólnotę.
Każda wspólnota – i kościelna i niekościelna – wymaga przełamania anonimowości. Wyjścia poza siebie i krąg swoich najbliższych. Nawiązania relacji z innymi ludźmi. Póki do tego nie dojdzie żadna grupa nie stanie się wspólnotą i nie będzie jako taka doświadczana. Trzeba powiedzieć: powstanie relacji w grupie nie jest dziś ani naturalne, ani oczywiste. Coraz częściej mamy do czynienia z ludźmi, którzy nie umieją lub nie chcą nawiązywać relacji albo pozostają na bardzo powierzchownym poziomie. Bycia wspólnotą trzeba ich nauczyć. Po to, by mogli być nią dla innych. Nie da się inaczej, niż praktycznie.
Pierwszym krokiem do ewangelizacji jest przełamanie anonimowości i stworzenie relacji. Pierwsza zmiana musi zajść w nas samych. Słowo „nawrócenie” oznacza, że problem jest po naszej stronie – mówił bp Ryś podczas kongresu. Znajomość Chrystusa i świadomość Jego miłości musi poprowadzić nas do otwarcia na drugiego człowieka.
Bez tego nic się nie wydarzy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.