Ciemna strona instytutu

Brak komentarzy: 0

Rzeczpospolita/a.

publikacja 09.05.2008 06:10

Rzeczpospolita ustaliła, że osoby związane z Instytutem księdza prałata Henryka Jankowskiego odwiedzały agencję towarzyską przy ul. Wilczej w Warszawie. Wizyty składano po mocno zakrapianych imprezach, w których uczestniczyli także m.in. politycy i biznesmeni. Niektóre libacje odbywały się w siedzibie instytutu.

– O każdej tego typu spółce można powiedzieć, że jest związana z tajnymi służbami– komentuje sprawę Accordi i zaznacza, że w firmie nie jest zatrudniony żaden pracownik służb. Do grona znajomych Accordiego należy m.in. były szef biura śledczego UOP gen. Wiktor Fąfara. Ten sam, który w 1995 r. brał udział w ujawnieniu tzw. afery „Olina”. Accordi przyznaje, że traktuje generała jak swojego mentora. – Rozmawiam z nim, aby poznać tajniki wiedzy związanej z bezpieczeństwem – tłumaczy. Z kolei gen. Fąfara przyznał w rozmowie z Rz, że zna Accordiego, ale nic nie wie na temat jego działalności oraz firmy TFS. Gen. Fąfara to także znajomy ks. Jankowskiego. Bywał m.in. na urodzinach duchownego oraz na uroczystym otwarciu instytutu. Z ustaleń Rz wynika również, że planowana sieć komórkowa Prałat Mobile miała być realizowana we współpracy z firmą związaną z generałem. Zawieszony niedawno prezes Olchowik podpisał umowę w tej sprawie z MNI Mobile. Jej właścicielem jest spółka MNI Telecom. Jak wynika ze strony internetowej tej firmy w jej radzie nadzorczej zasiada właśnie gen. Fąfara. Jak Accordi trafił do instytutu ks. Jankowskiego? – Gdy powstawał instytut, Accordi został jego pełnomocnikiem i miał pozyskiwać dla nas pieniądze z funduszy Unii Europejskiej. Jednak projekty, na których nam szczególnie zależało, nie doszły do skutku – opowiada Olchowik. Słabiński dodaje: – Był takim łącznikiem między gen. Fąfarą a instytutem.Sam zainteresowany stara się umniejszać swoje związki z instytutem. – Nigdy nie otrzymałem z instytutu pełnomocnictwa, kiedyś wydrukowano mi tylko wizytówki – mówi Accordi. Tymczasem to właśnie dzięki niemu członkowie zarządu instytutu zaczęli poznawać ludzi związanych z tajnymi służbami. Z informacji Rz wynika, że właśnie on na początku 2007 r. próbował załatwić dla instytutu 250 tys. zł dotacji z Cenzinu – spółki zajmującej się handlem bronią. – Przez Accordiego poznałem członka zarządu instytutu, który zwrócił się do mnie z prośbą o dotację. Uchwała w tej sprawie nie została jednak podjęta – mówi „Rz” Krzysztof Tonderski, oficer UOP a potem Agencji Wywiadu, były członek zarządu Cenzinu. Accordi pomagał też Słabińskiemu, który przez krótki czas w 2006 r. był zatrudniony w Stoczni Gdyńskiej. Spółka borykała się wówczas z brakiem pracowników. Słabiński, który – jak sam mówi – był doradcą zarządu stoczni, miał przygotować plan rozwiązania problemu. Accordi umówił go więc z Jacques’em Tourelem z firmy World Trade Center Warsaw. – Podpisaliśmy coś na kształt listu intencyjnego, dotyczył on sprowadzenia do stoczni pracowników z Korei Północnej oraz Białorusi – przyznaje Stanisław Słabiński. – Pomysł był jednak zbyt kontrowersyjny i do jego realizacji nie doszło. To nie koniec kontrowersji dotyczących instytutu. W 2006 r. Olchowik, Słabiński oraz ks. Henryk Jankowski spotkali się m.in. z gen. Henrykiem Jasikiem, byłym oficerem I Departamentu MSW, w latach 90. szefem wywiadu UOP. W spotkaniu, które odbyło się w restauracji Dom Polski na warszawskiej Saskiej Kępie, uczestniczył także Zbigniew Kulig związany z firmą Pollex, zamieszaną w aferę paliwową, współpracujący również z Bumarem (z jego profilu na portalu Nasza-Klasa wynika, że obecnie przebywa w Afryce). – Panowie przekonywali, że będą pomagać instytutowi, chcieli nawet dostać blankiety umożliwiające dokonywanie wpłat na konto instytutu. Potem nie mieli jednak żadnej styczności z instytutem – mówi prezes Olchowik.Podczas spotkania gen. Jasik zabiegał również u ks. Jankowskiego o wstawiennictwo za Romanem Baczyńskim, który miał być wówczas odwołany z funkcji prezesa Bumaru. – Instytut miał już jednak na temat Baczyńskiego swoje, raczej negatywne, zdanie – zaznacza Olchowik. Adrian Accordi-Krawiec według władz instytutu był łącznikiem między nimi a byłym szefem biura śledczego UOP

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona