Nikt, kto wie cokolwiek o stosunku przywódców ZSRR do Jana Pawła II, nie będzie zaskoczony, jeśli okaże się, że w KGB myślano o zamachu na papieża. Ale dowodów na to nie ma - pisze w Rzeczpospolitej historyk Andrzej Paczkowski.
Dlaje czytamy: Choć z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można stwierdzić, że zamachu na Jana Pawła II dokonano z inspiracji KGB oraz z logistycznym wsparciem co najmniej jednej z satelickich służb specjalnych, nie pojawiły się, mimo upływu 27 lat, żadne decydujące dowody. Ani dokumenty, ani jednoznaczne, wiarygodne zeznania, relacje czy choć wspomnienia. Nie jest to jedyny taki przypadek w XX wieku (wystarczy wspomnieć zamach na Johna F. Kennedy’ego z 1963 r.), a jednak bulwersuje nie tylko Polaków i nie tylko katolików. Mimo że od wielu lat dziesiątki ludzi – dziennikarze, historycy, domorośli łowcy sensacji, oficerowie różnorakich służb specjalnych – szperają w archiwach i analizują znane już fakty oraz świadectwa, wciąż nie ma umocowanej prawnie odpowiedzi na pytanie „kto podjął decyzję?”. Pojawiają się natomiast co pewien czas informacje o nowych śladach, które z reguły wskazują na Związek Sowiecki lub któreś z państw komunistycznych (Bułgarię czy NRD, rzadziej PRL). Tropy owe okazują się jednak albo zbyt mało konkretne, albo w ogóle fantazyjne, pozostaje więc pole do działania dla kolejnych odkrywców, których oczywiście nie brakuje. Jeden z takich śladów znajduje się w świeżo wydanej po polsku książce Johna O. Koehlera „Chodzi o papieża. Szpiedzy w Watykanie”. Autor twierdzi, że 13 listopada 1979 r. Sekretariat Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego podjął decyzję, aby w ramach przeciwdziałania polityce Watykanu „w razie konieczności sięgnąć po środki wykraczające poza dezinformację i dyskredytację”. Pod uchwałą, której część miałaby stanowić ta decyzja, podpisanych jest ośmiu członków Sekretariatu, w tym Michaił Gorbaczow. Dzięki nagłośnieniu sprawy przez tygodnik „Wprost” informacja o jego obecności w gronie sygnatariuszy wywołała reakcje polskich polityków i komentatorów. Niektórzy nawet sugerowali, że należałoby odebrać Gorbaczowowi Pokojową Nagrodę Nobla. Prawdę mówiąc, nie zdziwiłbym się, gdyby w 1979 r. Gorbaczow podpisał się wraz z innymi pod taką dyrektywą, a wydaje się wręcz niemożliwe, aby mógł odmówić swojej zgody i wystąpić przeciwko większości towarzyszy. Problem jednak w tym, że takiej dyrektywy nie było. To znaczy: nie było jej wówczas, w roku 1979. Tak w każdym razie wynika z pełnego tekstu uchwały z 13 listopada, która nosi tytuł „O środkach przeciwdziałania polityce Watykanu wobec państw socjalistycznych”. Powstała ona na podstawie projektu przygotowanego przez zespół powołany trzy tygodnie wcześniej przez tenże Sekretariat. W skład zespołu wchodzili m.in. zastępca szefa KGB Czebrikow, naczelnik wydziału propagandy KC Zamiatin i przewodniczący Komitetu ds. Religii przy Radzie Ministrów Kurojedow. Nie wiadomo, czy w Sekretariacie odbyła się jakaś dyskusja. W znanych mi dokumentach nie ma na ten temat żadnej wzmianki, a można nawet sądzić, że uchwałę przyjęto „obiegiem”, bez odbywania posiedzenia, co się dosyć często zdarzało. Ostateczna jej wersja składa się z sześciu punktów, z których dwa objęte zostały dodatkową klauzulą tajności, znajdowały się w teczce specjalnej, a o ich treści nie została powiadomiona większość instytucji, do których wysłano tekst uchwały. Powiadomiono o nich tylko te, których bezpośrednio dotyczyły – Ministerstwo Spraw Zagranicznych i KGB. Całość uchwały wraz z załącznikami i pismami przewodnimi znajduje się w Archiwum Państwowym Federacji Rosyjskiej (Fond 89). Dokumenty te znane są od parunastu lat, gdyż swego czasu – wraz z setkami innych, które zgromadzono w związku z planowanym przez Borysa Jelcyna procesem przeciwko partii komunistycznej – zostały zmikrofilmowane i „skomercjalizowane”. O ile wiem, dostępne są w wielu dużych bibliotekach na całym świecie. Dwa załączniki (jeden to tłumaczenie ekspertyzy przygotowanej przez polski Instytut Badania Współczesnych Problemów Kapitalizmu) opublikowałem w 2002 r. w miesięczniku „Więź”.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.