Do marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego trafił wczoraj projekt rezolucji w sprawie moratorium na wykonywanie aborcji - podaje Nasz Dziennik.
Mijają kolejne tygodnie, a w sprawie inicjatywy Stolicy Apostolskiej dotyczącej moratorium na wykonywanie aborcji nic konkretnego się nie dzieje. Parlamentarzyści unikają decyzji. Marek Jurek, lider Prawicy Rzeczypospolitej, spotkał się wczoraj z Bronisławem Komorowskim, przekazując mu tekst rezolucji - apelu podpisanego przez kilkadziesiąt osób, m.in. naukowców, obrońców życia, prawników, przedstawicieli organizacji pozarządowych, polityków i dziennikarzy. Jak twierdzi Jerzy Smoliński, asystent marszałka Komorowskiego, jedyne, co może on zrobić, to przekazać tę inicjatywę... posłom. A więc wygląda na to, że mimo coraz większego poparcia pojedynczych osób, sprawa ani drgnie. Apel, który zamieściliśmy w "Naszym Dzienniku" 5 czerwca br., zawiera wezwanie do polskiego parlamentu o podjęcie uchwał zalecających rządowi zgłoszenie w ONZ rezolucji dotyczącej zwalczania praktyki i propagandy aborcji. Marszałek Komorowski projekt rezolucji przyjął, ale osobiście nie zamierza angażować się w tę sprawę. Planuje przekazać tekst rezolucji poszczególnym klubom oraz komisjom sejmowym. - Marszałek kieruje to pismo oczywiście do prezydium Sejmu oraz do wszystkich klubów w parlamencie - informuje asystent Bronisława Komorowskiego Jerzy Smoliński. - Przekaże je również do Komisji Polityki Społecznej i Rodziny oraz do Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Już więcej marszałek w tym względzie zrobić nie może - dodaje Smoliński. - Ja marszałka zachęcałem do tego, aby omówić rezolucję w Prezydium Sejmu i żeby to ono wystąpiło z inicjatywą uchwałodawczą postulowanej przez nas rezolucji. Drugą możliwością byłoby skierowanie jej do komisji sejmowych: Sprawiedliwości i Praw Człowieka, Polityki Społecznej i Rodziny oraz Spraw Zagranicznych. Marszałek stwierdził, że sprawę rozważy. Przyznał, że najchętniej wysłałby przedstawiony przeze mnie tekst do klubów parlamentarnych. Ja jednak zachęcałem marszałka do wysłania tego po prostu do organów Sejmu, w których współpracują różne ugrupowania - żeby nie tyle skonfrontować stanowiska partii, ile osiągnąć szeroką zgodę Sejmu. A możliwa jest nawet 80-procentowa większość! - uważa Marek Jurek, lider Prawicy Rzeczypospolitej. Zapytany, skąd taki optymizm, że uda się osiągnąć aż takie wysokie poparcie, skoro nawet w Prawie i Sprawiedliwości nie wszyscy posłowie popierają ideę moratorium, a w poprzedniej kadencji Sejmu ze wzmocnienia konstytucyjnej ochrony życia człowieka ostatecznie nic nie wyszło, odpowiada: - Właśnie dlatego od początku uważam, że sprawa powinna być nie tyle prowadzona drogami partyjnymi, co podjęta w poszczególnych organach Sejmu, gdzie ludzie zajmą się tą sprawą na zasadzie odpowiedzialności osobistej, a nie realizowania zadań partyjnych. Z taką intencją przekazałem marszałkowi Sejmu nasz apel i zawartą w nim propozycję rezolucji. Kiedy w poprzedniej kadencji posłowie pracowali nad ochroną życia pod patronatem ponadpartyjnych organów Sejmu, udawało się zbudować bardzo szeroką większość. Marszałek Sejmu poprzedniej kadencji chciałby, żeby inicjatywa, którą podjęli przedstawiciele Stolicy Apostolskiej, przyniosła konkretne działania naszego państwa, które spowodują, że w opinii międzynarodowej ataki na nienarodzonych osłabną, a działania na rzecz prawa do życia zostaną realnie moralnie wzmocnione. - To jest jak najbardziej do osiągnięcia, ale niezbędne są jednocześnie upór i konsekwencja oraz duch porozumienia - podkreśla Marek Jurek. Poseł Annę Sobecką (PiS) ucieszyło przedstawienie tekstu rezolucji, jednak sceptycznie zapatruje się na to, że ożywi ona działania w sprawie moratorium. Mimo że poszczególni posłowie wyrażają zainteresowanie tą inicjatywą, kierownictwo klubu Prawa i Sprawiedliwości nadal czeka. - Pan przewodniczący Gosiewski powiedział, że nie będzie się sprawą zajmował do wyborów na Podkarpaciu - przyznaje Sobecka. Równocześnie deklaruje, że osobiście będzie monitorować działania marszałka Komorowskiego co do dalszych losów rezolucji. Jej obawy są w pełni uzasadnione, ponieważ klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości do tej pory nie przyjął nawet stanowiska, wypracowanego przez zespól ds. moratorium. Koordynatorka prac tej grupy nie jest w stanie powiedzieć, kiedy może to nastąpić. - Jeżeli chodzi o nasze stanowisko, to złożyłam na posiedzeniu klubu sprawozdanie z prac zespołu do spraw moratorium i przedstawione było stanowisko - mówi poseł Elżbieta Rafalska. Niestety, zabrakło kworum, dlatego nie można było dokumentu przyjąć. - W moim przekonaniu to stanowisko powinno być przyjęte. Nie wiem, kiedy - może na posiedzeniu wyjazdowym. Trudno mi powiedzieć - dodaje Rafalska. Skoro posłom tak ciężko jest uchwalić bardzo rozmyte stanowisko klubu, raczej nie ma co mieć złudzeń, że zaproponowana rezolucja zostanie przez nich entuzjastycznie przyjęta i pobudzi ich do stanowczego działania.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.