Używanie środków poronnych typu Misoprostol oraz Mifeprex, znanego bardziej jako RU-486, mogło być przyczyną śmierci co najmniej ośmiu kobiet - wykazały badania przeprowadzone przez Uniwersytet w Michigan, opublikowane w czasopiśmie "The Journal of Immunology".
Do tragedii kobiet doprowadziła kampania zwolenników aborcji zachęcająca do przyjmowania tego specyfiku w zwiększonych dawkach i niezgodnie z zaleceniami lekarskimi. Promująca zabijanie dzieci poczętych organizacja Planned Parenthood na swojej stronie internetowej rekomendowała użycie pigułek RU-486 poprzez wprowadzenie ich bezpośrednio do narządów płciowych kobiety. Jedynym zaakceptowanym przez Federację Żywności i Leków (Food and Drug Administration - FDA) był sposób przyjmowania tego specyfiku doustnie. Metoda, jaką propagowała proaborcyjna organizacja, miała według niej charakteryzować się "wyższą skutecznością". Badania wykazały, że powodowała ona bardzo silne zakażenia, które prowadziły do zgonu. Organizacja Planned Parenthood zmieniła swoją politykę dopiero po śmierci pięciu kobiet. - To, co zabolało mnie najbardziej w przypadkach tych kobiet, to fakt, iż wszystkie były całkowicie zdrowe, lecz zmarły po przyjęciu wysokiej dawki syntetycznej prostaglandyny E2, którą zawiera właśnie Misoprostol - powiedział dr David Aronoff z Uniwersytetu Michigan, prowadzący uniwersyteckie badania. Specyfik ten, przyjmowany w sposób rekomendowany przez aborcjonistów, w wysokim stopniu niszczy odporność narządów płciowych, co prowadzi właśnie do ciężkich zakażeń. Wynika to z faktu, iż procesy chemiczne, do jakich wówczas dochodzi, pozwalają się rozwijać bakterii Clostridium sordelli, normalnie niezagrażającej zdrowiu. Jednak przy zastosowaniu RU-486 doprowadza ona do śmiertelnych infekcji. - Kiedy środek podawany jest doustnie, nie jest w stanie wywołać aż takiego niszczącego efektu w drogach rodnych kobiety - uważa dr Aronoff. Sześć z ośmiu zmarłych kobiet, które zażywało chemiczne środki wczesnoporonne, poniosło śmierć właśnie w wyniku zakażenia tą bakterią. Dwie inne to ofiary pokrewnej Clostridium bacterium. - Te badania jasno pokazują, że Planned Parenthood nie tylko nie liczy się z życiem dziecka w łonie matki, ale także z życiem jej samej - uważa Jim Sedlak z American Life League, organizacji chroniącej dzieci poczęte. - To jest skandal, a może nawet przestępstwo - dodaje. - Ludzie powinni zauważyć, że jest to jedynie machina do robienia pieniędzy; skomplikowana inżynieria społeczna robiąca kapitał na promocji seksu i aborcji, bez jakiegokolwiek poszanowania dla ludzkiego życia, narodzonego czy nienarodzonego - konstatuje Sedlak. Raport sporządzony przez Radę Badania Rodziny stwierdza, że polityka Planned Parenthood, zachęcająca kobiety do brania podwójnych dawek leku, a przy tym niezgodnie z zaleceniami ulotki, zmieniła się dopiero w 2006 roku. Stowarzyszenie to nie rezygnowało z zachęcania do stosowania niebezpiecznych metod, mimo że już dużo wcześniej badania medyczne pokazywały związek pomiędzy RU-486 a śmiercią u matek wywołaną zakażeniem dróg rodnych. Nie brakowało też relacji medialnych na ten temat. W 2004 roku szwedzka prasa informowała o 16-letniej Rebecce Tall Berg, która wykrwawiła się na śmierć po zastosowaniu "terapii" RU-486. Świat obiegły także czołówki brytyjskich gazet informujące o śmierci 18-latki Manon Jones, zmarłej również w wyniku wykrwawienia, dwa tygodnie po przeprowadzeniu legalnej w tym kraju chemicznej aborcji.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.