Dwie opinie na temat pozwu, jaki przeciwko ks. Markowi Gancarczykowi, szefowi Gościa Niedzielnego skierowała Alicja Tysiąc zamieściła Gazeta Wyborcza.
Ks. Robert Nęcek, rzecznik prasowy Archidiecezji Krakowskiej, napisał: Z niedowierzaniem przyjąłem wiadomość, że Alicja Tysiąc - matka, której nie udało się pozbawić życia własnego nienarodzonego dziecka, wytacza proces ks. Markowi Gancarczykowi, szefowi tygodnika "Gość Niedzielny". A za co go wytacza? Ano za całokształt artykułów na temat jej sprawy Jest to dosyć smutne, gdyż tygodnik pisał jedynie o jej postawie wobec własnego dziecka, czyli żalu, że dziecko się urodziło, o promowanym prawie kobiety do aborcji, czyli śmierci dziecka, i zupełnej ciszy na temat prawa dziecka do życia. Oczywiście pozywająca, jak czytamy ("Gazeta", 8 lipca) będzie domagać się w pierwszej kolejności "zadośćuczynienia finansowego", a w drugiej przeprosin. Znowu wraca sprawa zabijania nienarodzonych. Piszę w ten sposób dlatego, że można spotkać dzisiaj jeszcze wiele osób, które nie bardzo wiedzą, czym jest aborcja. Okazuje się, że jasna terminologia jest nie do zaakceptowania przez lobby proaborcyjne, gdyż wyzwala z celowego mętliku terminologicznego i zwraca uwagę na niebezpieczną banalizację przerywania ciąży. Jak ważne jest mieszanie pojęć dla osiągnięcia całkowitej legalizacji aborcji, można zauważyć na przykładach działalności dr. Emile-Etienne Beaulieu z Paryża i dr. Bernarda Nathansona z Nowego Jorku. Otóż dr Beaulieu jest twórcą pigułki aborcyjnej RU-486, której podawanie w odpowiednich ilościach powoduje poronienie we wczesnym okresie. Mając świadomość, że słowo "poronny" nie jest najlepiej przyjmowane przez ludzi, zaproponował, aby posługiwać się terminem "antybrzemienny". Choć skutek jest taki sam, to jednak słowo nie uderza brakiem delikatności. Podobnie opisuje swoją walkę o ustawę aborcyjną znany amerykański ginekolog dr Nathanson, który, prowadząc prywatną klinikę aborcyjną, był odpowiedzialny za 75 tys. aborcji w ciągu swojej dziesięcioletniej praktyki. Wspomina, że wszystko się zaczęło od terminologii, wprowadzając jak największe zamieszanie. Chodzi bowiem o to, że wypowiadane słowa wyrabiają w człowieku odpowiednią świadomość. W takim kontekście nie pozostaje nic innego, jak powtórzyć za Umberto Eco, że „jedyna prawda to uczyć się, jak uwolnić się od chorej namiętności prawdy”. W ten sposób wprowadzono „przełom lingwistyczny”, a przecież rozum jest uwarunkowany i związany językowo. Dodatkowo Nathanson - podobnie jak lobby proaborcyjne - wmawiał ludziom, wykorzystując do tego media, że wszyscy są za legalizacją aborcji. Z biegiem czasu tak się stało, gdyż nikt nie chce być w mniejszości. Fałszowano liczbę nielegalnych zabiegów przerwań ciąży wykonywanych rocznie w USA. Jednak najważniejszą i najskuteczniejszą taktyką Nathansona i jego lobby w latach 1968-73 była tak zwana „karta katolicka”. Otóż wbito klin między katolików świeckich a kościelną hierarchię. Tłumaczono, że tylko biskupi i księża są przeciwnikami aborcji. "Unikaliśmy tego - mówił w Dublinie Nathanson - by wszystkich katolików traktować jednakowo, gdyż to by nam zaszkodziło. Nie atakowaliśmy również Papieża, gdyż to wzbudziłoby zbyt wiele sympatii wśród naszych przeciwników. Zamiast tego wzięliśmy katolicką hierarchię kościelną, tworząc zamazane pojęcia zbiorowe o dostatecznej niejasności, by przekonać wszystkich liberalnych katolików". Warto dodać, że dr Nathanson teraz zabieg przerywania ciąży nazywa dzieciobójstwem. Więc jak można nazwać tych, którzy dzieciobójstwa się dopuszczają? Poza tym jeszcze raz pozwolę sobie dać jemu głos - "Obecnie nawróciłem się na stronę obrony życia. Nie jestem ciemniakiem ani człowiekiem prymitywnym. Nie jestem katolikiem ani protestantem. Jestem Żydem i w dodatku kompletnym ateistą. Moje nawrócenie nie jest podyktowane ani motywami religijnymi, ani etycznymi: jest ono wyłącznie naukowe i technologiczne". Kto zatem wciska kit ludziom - ks. Gancarczyk czy pani Tysiąc z ekipą aborcjonistów? Ks. Gancarczyk opisał rzeczywistość, dokonał fenomenologii zjawiska, a że czasem opis rzeczywistości boli, to chyba nie jego wina? Choć rozumiem słowny makijaż - który pozwala bardziej zachować twarz - to jednak morderstwo dzieci zawsze morderstwem pozostanie. Najistotniejsze jednak nie jest to - jak pisał ks. Józef Tischner - co się faktycznie niszczy, lecz to, czego się nie chce, a nie chce się dziecka i nie chce się być matką. Można zrozumieć, że nie chce się być matką. Można zrozumieć, że nie chce się mieć dziecka, ale dlaczego myśleć o jego unicestwieniu? Zdaję sobie także sprawę z tego, że nie wystarczy tylko powiedzieć, że aborcja jest grzechem. Trzeba o wiele częściej powtarzać - wiemy, że twój mężczyzna nie zdał egzaminu, dlatego przyjdź, pomożemy ci! Można je pozostawić chociażby w "oknie życia" i dać mu szansę! Niewątpliwie walka z właściwą terminologią jest wpisana w wyciszanie własnego sumienia. Jednak powstaje pytanie: czy wyciszy się własne sumienie, próbując wyciszyć ks. Gancarczyka?
To najpoważniejsze walki wewnątrz Syrii od 2020 r. Zginęło w nich już ponad 250 osób.
W odpowiedzi władze w Seulu poderwały myśliwce i złożyły protest dyplomatyczny.
O spowodowanie uszkodzeń podejrzana jest załoga chińskiego statku Yi Peng 3.
Program stoi w sprzeczności z zasadami ochrony małoletnich obowiązującymi w mediach.
Seria takich rakiet ma mieć moc uderzeniow zblliżoną do pocisków jądrowych.
Przewodniczący partii Razem Adrian Zandberg o dodatkowej handlowej niedzieli w grudniu.
Załoga chińskiego statku Yi Peng 3 podejrzana jest o celowe przecięcie kabli telekomunikacyjnych.