Liczba praktykujących katolików w Syczuanie podwoiła się po trzęsieniu ziemi, jakie w maju br. nawiedziło tę chińską prowincję.
Według najnowszych danych, zginęło wówczas 69,2 tys. osób, a niemal 18,2 tys. uważa się za zaginione. Według ks. Jamesa Li Jinxuana z parafii w Mianzhu, położonej 70 km od stolicy prowincji, Chengdu, „po przeżytym kataklizmie katolicy mają teraz głębszą wiarę w Boga”. Na pierwszej Mszy św. w tymczasowym kościele w tym mieście zgromadziło się 27 lipca ponad 400 osób, dwukrotnie więcej niż zazwyczaj przychodziło na niedzielną Eucharystię. Duchowny przypisuje ten wzrost praktyk religijnych wizytom, jakie księża i siostry zakonne składali w domach, aby przynieść rodzinom poszkodowanym przez kataklizm duchową pociechę. Wzrosła dzięki temu żarliwość religijna tych parafian, którzy dotychczas byli niepraktykujący. Według danych kościelnych, 26 z 59 kościołów w diecezji Chengdu wymaga odbudowy po trzęsieniu ziemi, a kilka musi być przeniesionych w inne miejsce. Kolejne 23 świątynie czeka renowacja. Parafia w Mianzhu była jedną z trzech pierwszych, jakie diecezjalne biuro ds. odbudowy kościołów, które powstało 10 czerwca, wybrało do postawienia prowizorycznych świątyń. Zbudowano je z płyt cynkowo-stalowych, ocieplonych polistyrenem. Tymczasowy kościół w Mianzhu ma 123 m kw. i stoi naprzeciwko ruin dotychczasowej świątyni. Wcześniej, po jej zburzeniu przez trzęsienie ziemi, katolicy modlili się w namiotach. Zapadła już decyzja o jej odbudowie. Prowizoryczny kościół nie ma wyposażenia, więc większość parafian musi stać podczas liturgii. Odzyskano jedynie część ławek ze starej świątyni. Lokalne władze przeznaczyły dla księdza i biura parafialnego trzyizbowy dom przy kościele. Parafia musiała jednak zawiesić letnią katechizację dla dzieci. Na budowę prowizorycznych kościołów w Mianzhu, Pengzhou i Xiushui diecezja Chengdu otrzymała fundusze od katolickiej organizacji charytatywnej Jinde Charities z prowincji Hebei. Kwotę ok. 230 tys. juanów (prawie 34 tys. USD) zebrano wśród katolików w całych Chinach.
Kraje V4, gdy występowały wspólnie, zawsze odnosiły sukces w UE.
Zdaniem gazety władca Kremla obawia się także zamachu stanu.
To kontynuacja procesu pokojowego po samorozwiązaniu Partii Pracujących Kurdystanu
Liczba rannych wzrosła do 29, (jest wśród nich) sześcioro dzieci.
Zaatakowano regiony chersoński, doniecki i dniepropietrowski.