Reklama

Kardiolog nawrócił złodzieja

Prof. Marian Zembala, szef Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, złapał złodzieja kradnącego kabel z budowanego właśnie nowego gmachu tej placówki. Zamiast wezwać policję, zaprosił go do szpitala, by pokazać, że kable takie, jak ten kradziony, są niezbędne do ratowania życia pacjentów - pisze Gazeta Wyborcza.

Reklama

Na wznoszony w Zabrzu u zbiegu ulic Curie-Skłodowskiej i Jagiellońskiej budynek z niecierpliwością czekają chorzy z całej Polski. Zabrzańskie centrum to jeden z najlepszych w kraju ośrodków kardiologicznych, który słynie np. z udanych transplantacji, ale jest tu tak mało miejsca, że łóżka stoją ciasno jedne przy drugich, gabinety są wąziutkie, a poradnie trzeba było urządzić w stojących dwieście metrów za budynkiem barakach. Gdy władze Zabrza przekazały szpitalowi działkę, rozpoczęła się budowa nowej siedziby, ale choć terenu pilnuje kilku strażników, nawet parę razy w tygodniu kradzione są lub niszczone kable, rury i blacha. Zembala postanowił wkońcu sam wziąć się za złodziei i przez dwa tygodnie osobiście czuwał na budowie. Wytrwałość opłaciła się: pewnej nocy przyłapał 16-latka kradnącego kabel. Wpierwszej chwili lekarz miał nadzieję, że wystarczającą karą dla chłopca będzie ostra rodzicielska reprymenda, ale srodze się zawiódł. - Ojciec nastolatka był pijanyana wiadomość, że syn dopuścił się kradzieży wzruszył tylko ramionami: „On ma swoje lata i co z tego, że czasami coś ukradnie! Jak kiedyś kabel sprzedał za 150 złotych, to dał mi na wódkę" - re-lacjonuje nam skonfundowany profesor. Nie dał za wygraną po rozmowach, które przeprowadził z mieszkającymi w pobliżu budowanego szpitala innymi nastolatkami, domyślił się, kim są trapiący go złodzieje. - Zrozumiałem, że okradają nas 14- i 15-latki, że traktują to jak rodeo, rodzaj sportu. Rywalizują między sobą, który okaże się bardziej zuchwały, zaś dorośli przymykają oko. 16-latkowi przyłapanemu na gorącym uczynku prof. Zembala obiecał, że nie zgłosi sprawy na policję jednak pod warunkiem poprawy. Potem zaprosił go do szpitala. Chłopak odmawiał, w końcu jednak przyszedł. Profesor pokazał mu aparaty podtrzymujące ludzkie życie i wyjaśnił, że pracują na takich kablach, jakie on kradł z budowy. - Nastolatek wszedł do dwóch sal, do trzeciej już nie chciał. Widziałem, że sumienie go ruszyło - opowiada nam Zembala. Postanowił pójść za ciosem i poprosił o pomoc zabrzańskich księży. W kilku kościołach odczytano już list Zembali. "Zwracam się z gorącą prośbą o apel do sumień. (...) musimy wspólnie wychowywać młodych ludzi, dawać im dobre przykłady i uczyć, że tradycją ziemi śląskiej jest umiłowanie pracy, uczciwość i budowanie, a nie niszczenie" - napisał. Czy apelowanie pomoże i coś zmieni? - Mam nadzieję, że tak, bo pomysł, by nie tylko karać, ale przede wszystkim pokazywać, że z powodu ich czynów ktoś konkretny może cierpieć, że kiedy zabraknie kabla nie zadziała respirator, jest świetny - odpowiada prof. Krystyna Popiołek, psycholog. - To są młodzi ludzie, w których można jeszcze obudzić wrażliwość i nie zrobi tego sąd czy policja. Dlatego widząc, jak młody człowiek robi źle, nie powinniśmy przejść obojętnie. Powinniśmy się wtrącać - dodaje.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
0°C Czwartek
rano
2°C Czwartek
dzień
3°C Czwartek
wieczór
0°C Piątek
noc
wiecej »

Reklama