Ks. Mirek Tosza dom dla bezdomnych zmienia w pałac. Niektórzy pytają po co? A po co jest piękno? „By zachwycało” odpowiada Cyprian K. Norwid.
Wczoraj razem ze „Wspólnotą Betlejem” w Jaworznie świętowałam 100 lecie istnienia domu, w który mieszkają. Został zbudowany w 1913 z donacji Franciszka Józefa i przez ponad 80 lat służył dzieciom za szkołę. Kiedy uczniów przeprowadzono do nowego budynku popadł w ruinę, aż do czasu, kiedy zajął się nim właśnie ks. Mirek i założona przez niego przed 20 laty - najpierw „Fundacja”, a potem „Wspólnota”. Powstała, żeby stworzyć dom dla ludzi bezdomnych i po przejściach, podnosić ich z ruin, tak jak ten zniszczony dom. A, że Jezus urodził się bezdomny, dlatego swoją wspólnotę nazwali "Betlejem".
Pamiętam, jak na początku w niepomalowanym wnętrzu z gołych cegieł mieszkali w jednej, dużej sali przedzielonej parawanami i szafami. Także ksiądz, który zdecydował się dzielić z nimi dolę i niedolę. W drodze do skromnej kaplicy, która do dziś jest centralnym punktem domu, mijałam wtedy czarnobiałe portrety św. Tereski i Brata Alberta Chmielowskiego. To św. Tereska napisała o sobie, że „biegnie swobodnie” bez ciężaru dóbr materialnych. Takie przesłanie realizował w życiu Brat Albert, mieszkając z bezdomnymi w krakowskiej ogrzewalni.
Dziś w domu „Betlejem” znalazło dom 21 byłych bezdomnych i ks. Mirek. Betlejem znaczy dom chleba. Chleba tam nie brakuje, ale żyją oszczędnie, samemu, o ile pozwala im zdrowie, pracując na rzecz „Wspólnoty” i miasta, w którym przyszło im żyć. Przeszli już na wyższy poziom wychodzenia z bezdomności - sami zaczęli coś robić dla innych. Piszą ikony, wypalają i malują ceramikę, pracują przy rozbudowie swojego domu.
Przed kilku laty ks. Mirek wpadł na pomysł, żeby ich budynek zamienić w arcydzieło architektoniczne w stylu wiedeńskich domów architekta Hundertwassera. Przedsięwzięcie już w części się udało w wyniku wielu zbiegów okoliczności, albo raczej – działania Opatrzności. W jednym momencie zebrała się grupa darczyńców i wykonawców – architektów, ceramików, a nawet twórców kominków i wspólnie z mieszkańcami „Betlejem” zrealizowali przedsięwzięcie. Wczoraj w sali audytoryjnej słuchaliśmy Antoniny Krzysztoń, grzejąc się przy kolorowym i fascynującym wizualnie kominku w stylu Hundertwassera. Goście mogli korzystać z toalet w takie wzory i kolory, jakie może dotąd nie przyszły im do głowy
Mieszkańcy „Betelem” mają kolejne plany. Chcą dobudować kawiarnię, która ma być miejscem spotkań, koncertów, wystaw i posiadać własną palarnię kawy. Znajdą w niej zatrudnienie osoby bezrobotne z ich wspólnoty. Wczoraj trzeba było ich zobaczyć jak snują kolejne projekty i jak z satysfakcją rozsiadają się w tym wspaniałym wnętrzu, które odmieniło się także dzięki nim.
Przed laty, gdy w krakowskim hospicjum zbierano datki na witraże do okien pokoi, gdzie leżą umierający, niektórzy pytali „po co im to?” - Piękno jest wyrazem Boga – mogli usłyszeć w odpowiedzi. Piękne wnętrza są potrzebne szczególnie ludziom, którzy dotąd mieli niepiękne życie. Chwała ks. Mirkowi, że budynek starej szkoły, w której zamieszkała jego wspólnota zmienia w fascynujące miejsce. Jak się mieszka w ładnym domu, chyba nikomu nie zachce się wrócić na ulicę.
Dane te podał we wtorek wieczorem rektor świątyni ksiądz Olivier Ribadeau Dumas.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.