Za in vitro można karać już dziś?

Komentarzy: 6

Nasz Dziennik/ jk

publikacja 05.01.2009 14:50

Paradoksalnie, gdyby parlamentarzyści poważnie traktowali zapisy kodeksowe, stosowanie procedury in vitro można, przy odrobinie dobrej woli, penalizować - pisze Nasz Dziennik.

Gazeta powołuje się na art. 157a par. 1 Kodeksu Karnego, który brzmi: "Kto powoduje uszkodzenie ciała dziecka poczętego lub rozstrój zdrowia zagrażający jego życiu, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2." Dr Małgorzata Gałązka z Katedry Prawa Karnego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II uważa, że zgodnie z tym przepisem interwencje godzące w życie i zdrowie embrionu in vitro są przestępstwem, co oznacza, że są nim takie czynności towarzyszące zapłodnieniu pozaustrojowemu jak diagnostyka przedimplantacyjna czy uśmiercenie embrionu. Podobne wątpliwości - zdaniem prawniczki - budzi także Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej i orzeczenie TK z 1997 r., gdy uznano za niekonstytucyjną aborcję z tzw. przyczyn społecznych. Taka interpretacja, jej zdaniem, zmierza w kierunku objęcia ochroną życia i godności człowieka od poczęcia, a zatem może dotyczyć również embrionów powstałych w wyniku zapłodnienia in vitro. Dr Gałązka wymienia jeszcze ustawę o zawodach lekarza i lekarza dentysty, która zabrania poddania dziecka poczętego eksperymentowi badawczemu i art. 253 kodeksu karnego zakazujący handlu ludźmi oraz organizowaniu adopcji dzieci w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Istnienie zakazu eksperymentu badawczego na ludzkim embrionie, wynikające przecież z uznania jego ludzkiej godności oraz zasady ochrony jego życia i zdrowia a także dziedzictwa genetycznego, przemawia według niej przeciw jego tworzeniu go in vitro. Zastosowanie drugiego przepisu do dzieci nienarodzonych jest jednak dyskusyjne. Prawniczka nie ukrywa, że przepisy chroniące życie i zdrowie embrionu są niespójne, konieczne byłoby ich uściślenie. Uważa też za konieczny zakaz wykonywania procedur in vitro. Z kolei inny, nieprzedstawiony z nazwiska prawnik, uważa że "dopóki nie będzie jasnej definicji embrionu, to w Polsce wszelkie działania na embrionach będą mogły być wytłumaczone brakiem określenia granicy, gdzie zaczyna się życie". "Są lepsze rozwiązania niż ustawa Gowina" - podsumowuje w tytule "Nasz Dziennik". Komentarz - Joanna Kociszewska Okiem laika... Czy zapłodnienie in vitro po ponad 20 latach wykonywania można uznać za eksperyment medyczny? A jeśli tak, to czy byłby to eksperyment na zarodku, który dopiero powstanie w jego wyniku, czy raczej na komórkach rozrodczych, które na pewno człowiekiem nie są? Z pewnością ustawa zakazuje niszczenia zarodków, problem polega na tym, że nie ma obowiązku prowadzenia żadnego rejestru czy ewidencji utworzonych zarodków, by można było potwierdzić, że jakiś został zniszczony. Szanse na udowodnienie, że zarodków było np. 5 nie 4 uważam za żadne. Zamrożenie zarodka może spowodować jego zniszczenie. Niezamrożenie (i niewszczepienie) istniejącego zarodka to zniszczenie pewne. We wspomnianym już art. 157a par. 2 czytamy: "Nie popełnia przestępstwa lekarz, jeżeli uszkodzenie ciała lub rozstrój zdrowia dziecka poczętego są następstwem działań leczniczych, koniecznych dla uchylenia niebezpieczeństwa grożącego zdrowiu lub życiu kobiety ciężarnej albo dziecka poczętego." Zamrożenie zarodka daje mu szansę na życie w przyszłości. Może minimalną, ale jednak. Rozumiem, że istniejące przepisy wynikają z zasad, których zastosowanie powinno prowadzić do takich zakazów. Niemniej ich interpretacja w taki sposób, by całkowicie zakazywały zapłodnienia in vitro wymagałaby ogromu dobrej woli... Duch prawa jest właściwy, ale litera chyba niekoniecznie.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona