Istnieją poważne podejrzenia, że w obozie rebelianckiego generała Laurenta Nkundy, odpowiedzialnego za ostatnią rebelię w Kongo, rozpoczął się bunt. Zastępca Nkundy, gen. Bosco Ntaganda, oskarżył dowódcę o nieudolność i brak planu.
Nie wiadomo, czy pogłoski te są prawdzie. Rzecznik rebeliantów je dementował i oskarżył gen. Bosco Ntaganda o sianie defetyzmu wśród żołnierzy. Jeżeli jednak dojdzie do rzeczywistego rozłamu, to sytuacja w Kongo się nie polepszy, a wręcz skomplikuje. Gen. Bosco Ntaganda, pieszczotliwie nazywany “terminatorem”, należy do zwolenników rozwiązań siłowych. Zarzucił Nkundzie uległość, chęć do negocjacji i wstrzymanie dalszej ofensywy na Gomę. Warto dodać, że „terminator” służył już w różnych ugrupowaniach rebelianckich i jest obecnie poszukiwany przez międzynarodowy trybunał za zbrodnie na ludności cywilnej.
Należał do szkoły koranicznej uważanej za wylęgarnię islamistów.
Pod śniegiem nadal znajduje się 41 osób. Spośród uwolnionych 4 osoby są w stanie krytycznym.
W akcji przed parlamentem wzięło udział, według policji, ok. 300 tys. osób.
Jego stan lekarze określają już nie jako krytyczny, a złożony.
Przedstawił się jako twardy negocjator, a jednocześnie zaskarbił sympatię Trumpa.
Ponad 500 dzieci jest wśród 2700 przypadków cholery, zgłoszonych pomiędzy 1 stycznia a 24 lutego.