Mimo prób opanowania sytuacji, epidemia cholery w Zimbabwe przeniosła się z dużych aglomeracji miejskich na tereny wiejskie. Według szacunków ONZ dotychczas zmarło 2,755 ludzi. Fakt odkrycia epidemii poza miastami, gdzie opieka medyczna jest uboższa i mniej dostępna jeszcze bardziej komplikuje sytuację Zimbabwe.
Tymczasem Prezydentowi Mugabe nie udało się porozumieć z opozycją w sprawie stworzenia koalicji. Najważniejsze stanowiska w państwie pozostają nieobsadzone, co nie pomaga w opanowaniu kryzysu humanitarnego. Strona rządząca podejmowała już próby stworzenia rządu, bez udziału opozycji (która de facto zwyciężyła zeszłoroczne wybory). Jednak nacisk opinii międzynarodowej, oraz pogarszające się relacje z RPA, dotychczasowym sojusznikiem Mugabe, zmusiły reżim do powrotu do stołu negocjacyjnego. Nie wiadomo, czy uda się osiągnąć kompromis, wzorowany na tzw. rozwiązaniu kenijskim. Opozycja nie chce zgodzić się na rząd, gdzie najważniejsze stanowiska będą kontrolowane przez Prezydenta. Z kolei Prezydent Mugabe, rządzący nieprzerwanie Zimbabwe od lat 80-tych, nie poczuwa się do odpowiedzialności za stan państwa. Winą za hiperinflację, zapaść gospodarczą i epidemię cholery obarczył kraje Europy Zachodniej.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.
Raport objął przypadki 79 kobiet i dziewcząt, w tym w wieku zaledwie siedmiu lat.