Kiedy 29 Marca 2008 roku mieszkańcy Zimbabwe stali w kolejkach do urn wyborczych, nikt w najśmielszych marzeniach nie przypuszczał, że na nowy rząd Zimbabwe będzie musiało poczekać prawie rok.
Tyle bowiem trwały negocjacje pomiędzy opozycyjną MDC i jej liderem Morganem Tsvangirai, a rządzącą Zanu PF z Robertem Mugabe na czele. Negocjacje i spory zakończyły się podziałem władzy, gdzie Robert Mugabe pozostał prezydentem a lider opozycji otrzymał stanowisko premiera. Nowa koalicja podzieliła między siebie stanowiska w rządzie. Koniec sporów wyborczych nie oznacza końca problemów Zimbabwe. W trakcie, gdy politycy negocjowali warunki koalicji, kraj cierpiał na hiperinflację, doświadczył ostracyzmu, sankcji i epidemii cholery. Te problemy jednak spędzają snu z powiek dyktatora, który doprowadził Zimbabwe do kompletnej ruiny. Na zbliżające się swoje 85 urodziny, które przypadają 21 lutego, prezydent Robert Mugabe, sprawił sobie i swojej rodzinie prezent za 5 min dol. - dom w Hongkongu. Z domu, jak podaje „Gazeta” będzie mogła korzystać córka dyktatora, która rozpoczęła studia na miejscowym uniwersytecie, oraz żona Grace lubiąca weekendowe wypady na zakupy do Azji. Na samą uroczystość prezydenckich urodzin do stolicy kraju, Harare trafi ok. 2 tyś. butelek szampana z 1961 r., 500 butelek whisky, 8 tyś. homarów, ponad 500 kg sera, 16 tyś. jajek i 8 tyś. pudełek czekoladek Ferrero Rocher. Zamówienie to szokujące dla zachodnich dyplomatów w części pokryje skarb państwa, w którym na 11 milionów obywateli 94% pozbawionych jest pracy.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.