Bp Stefan Regmunt mówiąc o specyfice diecezji zielonogórsko-gorzowskiej
podkreśla znaczenie doskonałej współpracy ze świeckimi jaka prowadzona jest tu
od dziesięcioleci.
Jest to diecezja z wielkimi tradycjami...
- Tradycja chrześcijańska sięga tutaj początków państwa polskiego. W Międzyrzeczu zginęło śmiercią męczeńską w 1003 r. pięciu eremitów: 2 z Italii i 3 tutejszych. Do dziś silny jest ich kult, który odżył szczególnie po wizycie Jana Pawła II w Gorzowie Wlkp. w 1997 r. W latach 2002 – 2003 odbyła się peregrynacja relikwii Męczenników Międzyrzeckich po wszystkich parafiach naszej diecezji.
Po II wojnie światowej, na terenach północno-zachodnich Ziem Odzyskanych, została utworzona administratura apostolska z siedzibą w Gorzowie Wielkopolskim. Pod względem wielkości jej obszar objął siódmą część powierzchni Polski. Bardzo wiele wysiłku w budowanie duszpasterstwa niemal „od zera” – gdyż wcześniej zamieszkiwali tu w większości ewangelicy – włożył pierwszy administrator apostolski, ks. Edmunt Nowicki. Ustanowił 29 dekanatów i 509 parafii. Na skutek komunistycznych represji w styczniu 1951 r. został jednak wydalony z terenu administratury, a jego następca ks. Teodor Bensch nie mógł przez dwa lata pełnić swojej posługi wobec sprzeciwu władz.
Opatrznościową postacią dla naszego Kościoła lokalnego był bp Wilhelm Pluta, którego rządy przypadły na lata 1958 – 1986. Bp Pluta był jednym z polskich biskupów najsilniej zaangażowanych w promocję ducha i nauczania Soboru Watykańskiego II, bardzo otwartym na ludzi świeckich. Niezmiernie zależało mu też na otoczeniu troską Kościoła rodziny, gdyż dostrzegał niebezpieczną jej degradację w warunkach komunizmu jak i na skutek zachodzących przemian kulturowych.
Bardzo zależało mu na budzeniu odpowiedzialności za Kościół wśród ludzi świeckich. Tworzył ośrodki ich kształcenia. Za jego rządów wielu świeckich kończyło kursy katechetyczne, choć nie mieli możliwości pracować jako katecheci. Rozumiał rolę nowych wspólnot, bardzo mu zależało na tworzeniu grup i stowarzyszeń. Otwierał domy rekolekcyjne – jest ich u nas więcej niż w innych diecezjach.
Tradycję tę kontynuował bp Józef Michalik (obecnie arcybiskup Metropolita Przemyski), który objął diecezję po tragicznej śmierci bp. Pluty w 1986 r. Opierał się na doświadczenia wyniesionym z pracy w Papieskiej Radzie ds. Świeckich. Wiele uwagi poświęcił duszpasterstwu młodzieży, m.in. zainicjował coroczne Diecezjalne Dni Młodych (w Niedzielę Palmową 1987 r.). Utworzył także Instytut Formacji Świeckich w Gorzowie Wlkp.
A jaka jest struktura społeczna? Do niedawna problemem na ziemiach zachodnich była sytuacja ludności post-PGR-owskiej?
- Wciąż jesteśmy tam świadkami biedy, degeneracji i pustki. Po zamknięciu PGR-ów ludzie tracili poczucie sensu i następowała ich społeczna degradacja. Trudna jest zmiana tej mentalności. Księża w wielu miejscowościach próbowali wyjść naprzeciw poprzez tworzenie lokalnych ośrodków kultury. Jest to walka o młode pokolenie, gdyż ze starszym niewiele można zrobić. Zbierać młodych i pokazywać im inną perspektywę życia.
W miastach sytuacja jest podobna do terenów z obrzeża wschodniego, gdyż duża cześć ludności stamtąd pochodzi. Jednak ich mentalność staje się coraz bardziej zachodnia. Dzięki otwartym granicom istnieje łatwość kontaktów. Jeżdżą do Niemiec do pracy. Z kolei u siebie wykonują usługi dla przybyszów stamtąd. W Słubicach jest niemal sto zakładów dentystycznych. Ale też o wiele więcej aniżeli w innych częściach Polski agencji towarzyskich – źródło zgorszenia i deprawacji dla otoczenia.