W Ameryce Łacińskiej kończy się era teologii wyzwolenia. Zdaniem agencji Reutera jest to związane ze starzeniem się europejskich i północnoamerykańskich misjonarzy.
To właśnie misjonarze, począwszy od lat 60. ub. wieku, przywozili tu ze sobą pomysły zachodnich teologów, by łączyć Marksa z Ewangelią. Napływ misjonarzy ustał na dobre w latach 90. Wraz z tym zaczęły też obumierać rewolucyjne idee. Brak kapłanów z zagranicy ma jednak również negatywne strony. Rodzimi duchowni nie zawsze znajdują w sobie dość odwagi, by otwarcie mówić o plagach społecznych, przestępczości czy korupcji. Boją się bowiem o własne rodziny, które mogą się stać łatwym celem odwetu. W amazońskim stanie Pará trzem z 13 biskupów grozi śmierć ze strony gangów czerpiących zyski z dziecięcej prostytucji. Wszyscy są obcokrajowcami. Żaden z nich nie wychodzi z domu po zmierzchu, a pochodzącemu z Austrii bp. Erwinowi Kräutlerowi zawsze towarzyszy uzbrojona ochrona. W regionach takich jak Amazonia kapłani stanowią naturalny pomost między ludnością tubylczą a bardzo dalekim niekiedy państwem – uważa Felicio Pontes, prokurator federalny w Belém. – To właśnie od nich otrzymywaliśmy informacje o przestępstwach i nadużyciach w regionie.
Chodzi o zabezpieczenie przed zagrożeniami płynącymi z Rosji.
W sobotę rebelianci M23 przejęli kontrolę nad miastem Masisi w prowincji Kivu Północne.
W tle konflikty zbrojne oraz kwestie symboli religijnych i hidżabów.