Jeśli nie Kościół, to kto powinien się wypowiadać w kwestii sekt? Państwo?
Niedawno jeden z polskich tygodników wystąpił w obronie... sekt. „Latem złowroga sekta potrafi się ukryć pod każdym krzakiem. Może się zaczaić w harcerskim namiocie, w szkole pełnej kolonistów, nawet na drodze do Częstochowy. Tak twierdzą ci, którzy od lat walczą w Polsce z sektami. Problem w tym, że za sekciarzy uznaje się dziś wyznawców Kriszny, świadków Jehowy, a nawet ekologów, tarocistów i radiestetów” - ironizowała autorka tekstu. Dzisiaj Dziennik na pierwszej stronie zamieścił informację, że być może za skandalicznym zarażeniem żółtaczką kilkudziesięciu osób dializowanych w w Ostrowie Wielkopolskim stoi... nieznana sekta. Już koło południa Prokuratura Okręgowa w Kaliszu zaprzeczyła doniesieniom Dziennika i nazwała je dziennikarską konfabulacją. Słowo sekta pojawia się w wywiadzie, jaki Dziennik przeprowadził ze zwolnioną pielęgniarką, odpowiedzialną za właściwe przeprowadzanie dializ. Z jednego zdania pielęgniarki Dziennik zbudował intrygę , stając - świadomie lub nieświadomie - w jednym szeregu z tygodnikiem usiłującym bagatelizować temat sekt. Problem sekt nie jest prosty. Wydany dwadzieścia lat temu przez Stolicę Apostolską dokument zwraca uwagę, że istnieją trudności w zakresie pojęć, definicji i terminologii dotyczącej tych zagadnień. „Terminy sekta i kult mają zabarwienie nieco pejoratywne i zdają się sugerować ocenę negatywną” - czytamy w tym dokumencie, który nie stracił swej aktualności. Czy każda sekta jest groźna? Na to pytanie również nie jest łatwo odpowiedzieć. Są sekty groźne dla życia, zdrowia i wolności swoich członków. Zwykle nazywane są one sektami destrukcyjnymi. Jednak człowiek wierzący, chrześcijanin, ma świadomość, że każda sekta jest groźna dla jego wiary. Wspomniany artykuł z tygodnika podważa prawo Kościoła katolickiego do wypowiadania się w kwestii sekt, ponieważ zdaniem autorki „w kwestiach dotyczących tak delikatnej materii, jaką jest religia, nie powinni wyrokować i pouczać potencjalni konkurenci”. To przewrotna logika. Jeśli nie Kościół, to kto powinien się wypowiadać w kwestii sekt? Państwo? W świetle polskich przepisów bardzo łatwo zalegalizować nawet bardzo groźną destrukcyjną sektę i zrównać ją w prawach z Kościołem katolickim, prawosławnym, luterańskim, z judaizmem, islamem... Czy o to chodzi krytykom rzekomej polskiej sektofobii? Jeśli tak, to pogratulować odwagi. Będą musieli z równym szacunkiem jak Benedykta XVI traktować na przykład przywódcę sekty „Niebo”. Albo Shoko Asaharę z sekty Prawda Absolutna, sprawcę zamachów gazowych w tokijskim metrze. 17.08.2006
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.