Sprawa jest w Polsce postawiona na głowie. Zamiast podejść do niej pozytywnie, wybrano „filozofię" negatywną.
Teoretycznie z pobieraniem narządów do przeszczepów w Polsce nie powinno być problemów. Zgodnie z prawem obowiązuje przecież zasada domniemanej zgody. Kto nie chce, aby jego organy po śmierci ratowały czyjeś życie, powinien się wpisać na specjalną listę. O ile wiem, takich wpisów jest niewiele. Mało komu chce się dokonywać tego wpisu. I bardzo dobrze. Chociaż na lekką paranoję zakrawa, że siedziba Centralnego Rejestru Sprzeciwów mieści się w... Szpitalu Dzieciątka Jezus w Warszawie. Skoro istnieje powszechne domniemanie zgody, to dlaczego brakuje narządów i ci, którzy ich potrzebują czekają na nie miesiącami, a nawet latami? Moim zdaniem dlatego, że sprawa jest w Polsce postawiona na głowie. Zamiast podejść do niej pozytywnie, wybrano „filozofię” negatywną. Filozofię decydowania za każdego z nas. W świetle obecnych przepisów można powiedzieć, że państwo nałożyło na wszystkich swoisty obowiązek oddawania narządów do przeszczepów. Tak, jakby było ich właścicielem i mogło nimi swobodnie rozporządzać. A temu, komu się takie podejście państwa do jego serca, wątroby lub nerki nie podoba, państwo łaskawie daje możliwość wyrażenia sprzeciwu. To nieuczciwe. Z niewłaściwości całej sytuacji znakomicie zdają sobie sprawę lekarze. I dlatego nie stosują zasady domniemanej zgody, tylko pytają rodzinę o jej wolę. Biorąc pod uwagę emocje, w jakich to pytanie słyszą najbliżsi, najczęściej tragicznie tracący ukochanego człowieka, trudno się dziwić, że bardzo często odpowiedź brzmi „nie”. Przedstawianie takich odmownych decyzji w negatywnym świetle (co zdarzyło się niektórym polskim mediom) jest nadużyciem. Kościół ustami Jana Pawła II wielokrotnie wypowiadał się nadzwyczaj pozytywnie o transplantacji, jako metodzie leczenia. Ale kościelne spojrzenie na sprawę jest zupełnie inne. Pozytywne. Według Kościoła zgoda na pobranie narządów do transplantacji jest wielkim dobrym czynem, jest złożeniem przez konkretnego człowieka cząstki siebie w darze dla innych. Dlatego według Jana Pawła II i całego Kościoła zasada domniemanej zgody jest niewłaściwa. Niewłaściwe jest tworzenie rejestrów sprzeciwu. Właściwe jest dobrowolne wyrażenie zgody przez konkretnego człowieka. Kościół w Polsce od wielu lat toczy batalię o zmianę sposobu myślenia o pobieraniu narządów do przeszczepów. Kilkakrotnie inicjował akcję podpisywania i noszenia przy sobie deklaracji zgody. Dzięki niej wiadomo, czy dany człowiek chce ofiarować swoje narządy czy nie. I nie ma potrzeby pytania rodziny i najbliższych. Sytuacja jest jasna i bez wątpliwości. Wolę zmarłego należy przecież uszanować. To jego testament dotyczący rozporządzenia dobrem, jakim jest jego ciało. Dlaczego wciąż nie została przeprowadzona zmiana prawa uwzględniająca pozytywny, a nie negatywny sposób myślenia o transplantacjach? To pytanie przede wszystkim do polityków. W pierwszej kolejności do tych, którzy deklarują się jako katolicy i mają usta pełne zatroskania o dobro człowieka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.