Gdy kard. Joseph Ratzinger został następcą papieża-Polaka pojawiły się liczne komentarze na temat kontynuowania przez niego linii i stylu Poprzednika. I niezbyt optymistyczne prognozy.
Mediolański dziennik Corriere della Sera wpadł w zachwyt, bo wykrył, że za pontyfikatu Benedykta XVI do Rzymu przyjeżdża jeszcze więcej pielgrzymów niż za czasów jego poprzednika Jana Pawła II. Różnica na korzyść aktualnego Papieża jest niebagatelna – 20 procent. I co my teraz, biedni Polacy, mamy zrobić? Dotychczas wielu z nas żyło w przekonaniu, że jedynym naprawdę wyjątkowym i całkowicie rekordowym Następcą św. Piotra był nasz Rodak, a tu proszę, dwa i pół roku wystarczyło, żeby się okazało, że niekoniecznie. Zresztą z tą frekwencją na audiencjach to nie jedyny rekord Benedykta XVI. Co prawda aktualny Ojciec święty generalnie nie przewodniczy uroczystościom beatyfikacyjnym, ale właśnie w tych dniach zdobywa szczególny rekord w liczbie beatyfikowanych i samych beatyfikacji. No bo nie dość, że pobił rekord wszechświata w liczbie jednorazowo ogłoszonych błogosławionymi (męczennicy hiszpańscy – 498 beatyfikowanych podczas jednej Mszy w niedzielę, 28 października), to jeszcze częstotliwość beatyfikacji jest tak duża, że odbywają się przez trzy dni pod rząd - w piątek 26 października beatyfikacja Franza Jägerstättera w Austrii, w sobotę 27 października ogłoszenie błogosławioną matki Celiny Borzęckiej, a w niedzielę pół tysiąca Hiszpanów. Jeśli komuś mało, to można przypomnieć, że tydzień temu (20 i 21 października) do chwały ołtarzy wyniesionych zostało troje Brazylijczyków. A następne uroczystości tuż tuż. Na przykład 24 listopada odbędzie się w Japonii beatyfikacja 188 tamtejszych męczenników. Stwierdzenie, że Benedykt XVI bardzo różni się od Jana Pawła II jest tak odkrywcze, jak uwaga, że niebo jest niebieskie. Gdy kard. Joseph Ratzinger został następcą papieża-Polaka, pojawiły się liczne komentarze na temat kontynuowania przez niego linii i stylu Poprzednika. I niezbyt optymistyczne prognozy. Dziś już widać, że nietrafione. Benedykt XVI nie jest naśladowcą ani epigonem. Nie udaje Jana Pawła II. I jeśli można mówić o czymś, co włoski dziennik nazwał „efektem Ratzingera”, na tym polega jego siła. Pod jednym względem na pewno jest kontynuatorem sposobu sprawowania posługi papieskiej przez Karola Wojtyłę – tak samo jak on jest w tym, co robi, całkowicie sobą. Ta autentyczność powoduje, że liczba ludzi, którzy chcą się z nim spotkać i go słuchać, jako Następcy św. Piotra, nie tylko nie maleje w stosunku do liczby pragnących zobaczyć i usłyszeć Jana Pawła II, ale systematycznie rośnie. A obydwaj są dowodem na słuszność zdania wypowiedzianego przez ich poprzednika Pawła VI – „Współczesny świat nie potrzebuje nauczycieli wiary, przede wszystkim potrzebuje świadków wiary”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.