Zwierzchnicy chrześcijan Jerozolimy wystosowali wspólny apel o przerwanie „piekielnego czasu przemocy". To ich reakcja w związku z zamachem na szkołę rabiniczną Merkez Harav Yeshiva, gdzie 6 marca z rąk palestyńskiego terrorysty zginęło osiem osób.
Jakoś trudno mi uwierzyć, że apel ten odniesie jakikolwiek skutek. Nie tylko dlatego, że chrześcijanie nie są głównymi rozgrywającymi w tym sporze. Myślę raczej, że po prostu sprawy w tym kraju zaszły już za daleko. Tu nie wystarczą zwyczajne negocjacje czy ustępstwa jednej czy drugiej strony. Trzeba cudu. Obrazek z Polski. Grupa kibiców leży na ziemi. Wokół nich odział uzbrojonych w pałki i tarcze policjantów. Rozróba w tramwaju? Na to wygląda. Wszyscy winni? Zapewne nie. Po przesłuchaniach okaże się pewnie co i jak. Póki co leżą. Co czują? Rozmawiałem kiedyś z takimi jak oni chłopakami. Poczucie upokorzenia i krzywdy. Nawet jeśli nie byli źle do policjantów nastawieni, teraz już będą. Pod pewnymi względami młodzi w ciągu wieków się nie zmielili. Wciąż marzą im się bohaterskie czyny i walka z ucieleśnieniem zła. Dla młodych mieszkańców Asyżu w czasach świętego Franciszka mogła to być Perugia, dla naszych pseudokibiców fani innej drużyny czy policja. W Ziemi Świętej problem jest znacznie bardziej skomplikowany. Bo nie chodzi o miłość do piłkarskiego klubu, ale spór narodowy i kulturowy, a rachunki wzajemnych krzywd to nie wybite zęby czy połamane ręce, ale śmierć bliskich. Ale chyba najbardziej przerażające dla obserwatora z Polski jest to, że nie siły porządkowe, ale jedną ze stron konfliktu uzbrojono w karabiny. Przesadzam? Niestety nie. W Izraelu po ulicach chodzi uzbrojona w karabiny młodzież. Nie sądzę, by była inna, bardziej dojrzała niż młodzież w Polsce czy innych rejonach świata. Kiedy młody żołnierz całuje się z dziewczyną kładzie beztrosko karabin na ławce nie zważając, że tym sposobem wycelowuje go prosto w przechodniów (a wiadomo, że raz do roku karabin strzela sam). Na punktach kontrolnych wokół Starej Jerozolimy uzbrojeni po zęby kibice jednej z „drużyn” kontrolują i zawracają przechodzących kibiców drugiej. Nic dziwnego, że raz po raz zaiskrzy i zginie parę ludzi. A spirala nienawiści dalej się nakręca. Jak bojąc się zamachów zrezygnować z przemocy? Richard Cramer w swojej znakomitej książce „Dlaczego Izrael przegrał” napisał niegdyś, że jedynym sensownym sposobem rozwiązania żarzącego się od lat konfliktu jest powrót Izraela do granic sprzed wojny sześciodniowej z 1967 roku i pełna niezależność Palestyny. Może to i dobra recepta. Wydaje mi się jednak, że dopóki obie strony będą się posiłkowały swoimi „pseudokibicami” będzie to bardzo trudne. Bo gorąca krew młodych ludzi nie jest dobrym sposobem na uspokojenie nastrojów. Pozostaje liczyć na cud i cieszyć się, że żyjemy w cywilizacji chrześcijańskiej, w której dla rozwiązania konfliktów nie wstyd sięgnąć po oręż przebaczenia...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.